15 września, 2018

Spacerem przez Madryt: Cervantes i Goya

Sobota, 15 września. W końcu mam wolne popołudnie i mogę pójść na dłuższy spacer. Olbrzymi park Bueno Retiro (Dobry Odpoczynek, dawne ogrody królewskie; mieszkam na wschód od Retiro) z jego najbardziej charakterystycznym miejscem:
 
Parque de Bueno Retiro: Great Pool and the monument of Alfonso XII
Na stawie (powstał na początku XVII wieku) odbywały się pokazy bitew morskich, modernistyczny pomnik ma 30 metry wysokości.
Centrum Madrytu znajduje się na zachód od Retiro. Znowu znowu ocieram się o historię sztuki. Na ulicy Cervantesa stał kiedyś jego dom, obecnie już nieistniejący. Dowiaduję się o tym z dużego napisu na jezdni (lub chodniku, bo na tym odcinku ulicy zrobiono deptak) zawierającego również cytat z Don Quijote. Na innym deptaku podobny napis informuje mnie, że w domu obok mieszkał Goya. Po takich niespodziankach postanawiam odwiedzić na Plaza España dwu znanych mi facetów:
At the bottom of the monument of Cervantes.
A nad nimi ich twórca, a nad twórcą miasto, jakiego nie znał:
The monument of Cervantes and the modern Madrid
Cervantesa wyciągnęli z lamusa hiszpańscy intelektualiści jako część kuracji traumy po przegranej wojnie z USA (1898), w której Hiszpania utraciła swoje ostatnie kolonie, w tym Kubę i Filipiny. Okazało się szybko, że Don Quijote (1605) to pierwsza nowożytna powieść z pojawiającymi się po raz pierwszy bogatymi chwytami formalnymi, jak opowieści wewnątrz opowieści, zróżnicowanie języka poszczególnych postaci w zależności od warstwy społecznej, z której pochodzą, i (to już dodaję od siebie) sympatyczne poczucie absurdu. Jak się okazuje, intelektualiści też potrafią zrobić dobry marketing.
Don Kichota (jak na ogół piszemy to nazwisko) przeczytałem w końcu jakieś dwa lata temu dzięki nowemu tłumaczeniu Wojciecha Charchalisa zatytułowanemu "Przemyślny szlachcic Don Kichot z Manczy"; poprzednie odrzucały/usypiały po mniej więcej 30 stronach. A teraz warto, trzyma w napięciu.
Z kolei moje uczulenie na Goyę bierze się z niedawnej lektury powieści biograficznej Liona Feuchtwangera "Goya". Podobno niektórzy uważają Goyę za bardzo wczesnego prekursora niektórych kierunków malarstwa współczesnego. Warto też wspomnieć przy okazji wspaniałą, bardzo drapieżną piosenkę Jacka Kaczmarskiego pod tytułem "Sąd nad Goyą".

2 komentarze:

  1. Podoba mi się ten błędny rycerz ze swoim giermkiem. Szkoda tylko, ze bez wiatraka w tle. U nas natomiast specjalizacja w ławeczkach i to nie tylko pisarskich, bo i inżynier Lindley obok rur z wodą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. komu koń, komu osioł, komu ławeczka... samo życie...

      Usuń