Uzupełniłem zdjęciami zaległe wpisy "Santiago de Chile i sztuka prekolumbijska" i "Arica: geoglify i mumie". Zapraszam, zwłaszcza do obejrzenia nowych dla mnie przejawów "sztuki kamiennej" nazwanych przez specjalistów geoglifami.
Czerwiec, 12 - 15. Krótki, upalny wypad do Kijowa. Kilka ciekawostek.
Znajduję na mapie Skwer Inteligencji Kijowskiej. Idziemy. Okazuje się, że na skwerze znajdują się cztery rzeźby ptaków, mających symbolizować różne typy "mieszczan kijowskich". Pochodzą prawdopodobnie jeszcze sprzed rewolucji październikowej:
Na postumentach napisy sławiące inteligencję (jako grupę społeczną), jak na przykład (pomógł mi to przetłumaczyć mój ukraiński przyjaciel): Inteligencja ma godność, Inteligencja kultywuje współczesność, Inteligencja przygotowuje przyszłość (czwartej tabliczki brak). Elementami skweru są też olbrzymie murale na otaczających go domach:
A to główny budynek Kijowskiego Narodowego Uniwersytetu:
Wewnątrz, w holu wejściowym, ale od tyłu, znajdują się trzy witraże, w stylu:
Powstały w czasach komunizmu, ale nie pozwolono ich umieścić na uniwersytecie, bo duża ilość elementów w kolorach żółtym i niebieskim zbytnio kojarzyła się komunistom z ukraińskim nacjonalizmem. Pojawiły się na uniwersytecie dopiero po uzyskaniu przez Ukrainę niepodległości.
Widok na Dniepr i lewobrzeżne nowe dzielnice z kijowskich wzgórz:
Na pierwszym planie pomnik Włodzimierza Wielkiego, któremu przypisuje się chrzest Rusi Kijowskiej.
Dwa fragmenty Pieczerskiej Ławry, zespołu klasztorów i cerkwi z słynnymi pieczarami, które były ryte przez mnichów w lessowych skałach jako miejsca ich przebywania, a potem stawały się ich grobami; wiele ciał zmumifikowało się. Cały ten zespół należy do Cerkwi Rosyjskiej i np. mój znajomy, gorący zwolennik niepodległości Ukrainy, tam nie bywa.
I jeszcze "mały" pomnik Wielkiego Głodu na Ukrainie, kiedy w związku z oporem przeciwko kolektywizacji komuniści odebrali chłopom całe ziarno, również to przeznaczone na zasiew (zmarły wtedy milionów ludzi, nie tylko na Ukrainie, dokładne liczby są sporne, polecam artykuł w Wikipedii):
Powstał niedawno również olbrzymi pomnik Wielkiego Głodu na dnieprowej skarpie, ale jeszcze tam nie dotarłem. Może następnym razem.
Oprócz elementów upamiętnienia ofiar Majdanu 2014, przedstawionych przeze mnie rok temu, natknąłem się obecnie na tablice ze zdjęciami i krótkimi informacjami o ukraińskich ochotnikach, którzy zginęli w Donbasie w latach 2014-2017, kiedy to formacje ochotnicze zostały ostatecznie zastąpione przez regularne wojsko:
To tylko fragment tej ściany pamięci.
Dla smakoszy: Tym razem korzystaliśmy z małego, "miejskiego" lotniska Żulany, tanie linie, wczesne odloty. O godzinie piątej rano, pomimo dużego ruchu, był otwarty tylko "oyster bar", chyba duński, gdzie zjadłem "smoerbroet" - kanapkę z kawałkami ryb, owoców morza i kawałkami grejpfruta. Wspaniały kąsek, odpowiedni do wczesnej pory dnia. Mogę też polecić stylową zieloną herbatę. Tak daleko w czasie i niedaleko w przestrzeni od Wielkiego Głodu...
Blog powstał jako próba wykręcenia się od powiadamiania rodziny i przyjaciół, że jeszcze żyję i co jest dookoła, w czasie dłuższych wyjazdów. Teraz każdy może sobie sam sprawdzić. Niestety szybko weszło mi to w krew. Piszę na gorąco, najlepiej jeszcze tego samego dnia, który opisuję. Samotne podróżowanie zostawia zwykle dwie - trzy wolne godziny na kopiowanie zdjęć i krótki komentarz. O ile szybkość internetu na to pozwala. Oprócz relacji z podróży, trochę ciekawostek, a obecnie wspomnienia.
28 czerwca, 2019
09 czerwca, 2019
Tatry nad Santiago
Sobota, 1 czerwca. Właściwie to piszę ten blog tylko po to, aby pokazać zdjęcia gór ciągnących się wzdłuż lotniska w Santiago de Chile. Nie mogłem znaleźć nazwy tych gór, ale są widoczne na zdjęciach w Google maps. To są zresztą dla nich pieski, bo zaraz na wschód od Santiago (lotnisko jest po zachodniej stronie miasta), w Kordylierze Andyjskiej, stoją sześciotysięczniki. Widoki z lotniska zupełnie tatrzańskie, a więc miłe sercu, wysokość tych "górek" też wydaje się tatrzańska:
I takie było zakończenie moich reporterskich obowiązków w tej podróży. W samolocie siedziałem na samym środku i już nic nie widziałem.
Quite like the Tatra mountains, but close to the Santiago airport |
02 czerwca, 2019
Altiplano i Atacama z powietrza
Piątek, 31 maja. Zdecydowana niechęć do jedzenia, ale miejsce w samolocie La Paz - Santiago de Chile mam przy oknie. Od razu czuję się lepiej. zaraz po starcie widok na El Alto, czyli jakby dzielnicę La Paz położoną na Altiplano, ale administrowaną jako oddzielne miasto (to tu znajduje się lotnisko):
Altiplano w pobliżu La Paz jest tak zwanym przez nas "użytkiem rolnym":
Powoli jednak teren się zmienia:
Pojawiają się pierwsze, jeszcze małe, wulkany:
Potem trochę większe wulkany:
Po drodze przelatujemy nad słynnymi "salinas" czyli wielkimi powierzchniami pokrytymi solą lub, zwłaszcza w porze deszczowej, słonymi jeziorami:
Wulkany potrafią być kolorowe:
Na co wyższych wulkanach pojawia się śnieg:
Dużo tu kopalni, jesteśmy już blisko pustynnej Atacamy, bogatej w miedź i inne smakowite metale:
Wlatujemy powoli nad Atacamę:
Pojawia sie miejscami trochę więcej śniegu:
A w końcu też chmury:
Chmury wkrótce zakryły wszystko. Dopiero przed lądowaniem pokazało się znowu trochę ziemi, ale to było już Chile i jak widać zupełnie inny klimat:
Rozpocząłem ten wpis w sobotę koło południa przy chai tea latte koło Starbucksa w Santiago de Chile a kończę w identycznych warunkach w niedzielę przed południem na londyńskim Heathrow. W Santiago wyspałem się jak mops, co nie pozwoliło mi nawet zmrużyć oka w czasie lotu. Obejrzałem za to już prawie wszystkie filmy Disneya z ostatnich kilku lat. Apetyt jeszcze nie wrócił.
El Alto, La Paz in the smoggy hole, and white mountains |
Agriculture on Altiplano |
Altiplano turns to desert |
First, quite low, volanoes |
More volcanos |
Salinas surrounded by volcanos, Andean Cordillera in the background |
Colorful volcanos |
Snowcaped volcano |
Mines in the desert |
Atacama desert |
Snowy volcano, lava field and Cordillera in the background |
Winter is coming! |
And clouds |
Close to Santiago de Chile the landscape is different |
Subskrybuj:
Posty (Atom)