25 lutego, 2023

Anuradhapura 1: lankijska stolica przez 1500 lat

03 lutego 2023. Anuradhapura miała być wybrana na stolicę przez indyjskiego (bengalskiego?) księcia, ojca-założyciela narodu Syngalezów, wnuka bengalskiej księżniczki i ... lwa (sinha = lew). Wygnany z ojczyzny miał wraz z 700 towarzyszami przybić do brzegu Sri Lanki dokładnie w tym samym dniu, w którym Gautama Siddhartha doznał oświecenia i został Buddą, czyli gdzieś na przełomie VI i V wieku przed Chrystusem.

Syn Asioki, buddyjskiego cesarza północnych Indii, książę i mnich buddyjski, wysłany przez ojca przybył na Lankę i nawrócił w okolicach Anuradhapury jej króla na buddyzm (pierwsza połowa IV wieku przed Chrystusem), założył tu pierwszy buddyjski klasztor, a jego siostra przywiozła z Indii sadzonkę z dokładnie tego drzewa bodhi, pod którym Gautama doznał oświecenia. Obecnie zasadzone przez nią drzewo ma opinię najstarszego drzewa z udokumentowaną historią kultywacji, dobrze ponad dwa tysiące lat:



Podejść do samego drzewa nie można.

Anuradhapura, zniszczona w czasie indyjskich najazdów pod koniec X wieku po Chrystusie, obecnie w większości w ruinach, to olbrzymi teren. Zwiedzanie zaczynamy od królewskiego pałacu, a dokładniej od królewskich ogrodów i basenów:

Dlaczego? Obok znajduje się coś bardzo ciekawego (czytałem o tym w przewodniku, ale przyznam się, że zapomniałem. Okazało się, że dla naszego przewodnika, Łukasza, to też ważne miejsce):


Na tej skale znajdują się tajemnicze geometryczne petroglify. Jedni eksperci twierdzą, że to mapa Ziemi, inni - mapa nieba, a jeszcze inni, że to stara mandala służąca mnichom do medytacji. Ostatnio niektórzy historycy wystąpili z hipotezą, że te petroglify mają już 5000 lat. Było nie było, warto się im przyjrzeć bliżej:









 Następna w kolejności zwiedzania jest skalna świątynia, Isurumuniya Vihara:


Na prawo od wejścia, nad stawem, płaskorzeźba słoni:


oraz młodego człowieka z koniem (koń niezbyt widoczny w tym oświetleniu), być może młodego Gautamy, zanim porzucił ten świat:

Wewnątrz posągi Buddy i jego uczniów:



w tym olbrzymi, spoczywający Budda:


To przedstawienie umierającego Buddy, czyli jego ostatecznego wejścia w stan tzw. parinirwany, czyli wejścia w nirwanę po fizycznej śmierci. Jak się okazuje, samo osiągniecie oświecenia i stanu nirwany nie zwalnia od konieczności śmierci. Regularny układ palców ma sugerować, że Budda jeszcze nie umarł. Na ścianach cenne freski.

Ze szczytu skały, w którą jest wkomponowana świątynia, można się rozejrzeć po okolicy:

To olbrzymia stupa, czyli jak tu mówią, dagoba. O dagobach więcej w kolejnym odcinku.

Poniżej olbrzymi sztuczny zbiornik wodny, jakich wiele zbudowano na polecenie lankijskich królów, zwłaszcza wokół dużych miast, oraz malutka dagoba:

Piękny widok na dwa wzgórza; chyba nie przypadkiem usytuowano tu tę świątynię i stolicę państwa (tak mi podpowiada mój górski duszek):


12 lutego, 2023

Wycieczka na południe

10 lutego 2023. Wycieczka fakultatywna na południowe wybrzeże wyspy, możliwa dzięki jedynej tu autostradzie zbudowanej niedawno przez Chińczyków, jazda drogami lokalnymi jest bardzo wolna. Najpierw słynni (podobno) rybacy na palach:

Potem olbrzymi fort w Galle (Gol) zbudowany przez Portugalczyków, znacznie rozbudowany przez Holendrów i używany przez Brytyjczyków:


Obecnie wnętrze fortu zamieszkiwane jest głównie przez potomków kupców arabskich, w związku z czym portugalski kościół przerobiono na meczet:

UNESCO uznało Galle za unikalne połączenie europejskiej historii i lokalnej kultury.

Przerwa lanczowa to dla mnie wyskok na krótkie fajkowanie, relacja będzie oddzielnie. Po obiedzie (załapuję się jeszcze na kanapki na wynos) jedziemy na rejs motorówką po delcie rzeki obrośniętej lasami namorzynowymi; kanał wodny przez zarośla:


 

Wizyta na jednej z wysp, zajętej przez farmę cynamonową: herbatka z cynamonem, pokaz zdejmowania kory, zakup świeżych produktów i jazda dalej.

Na zakończenie dnia ferma żółwia, czy ośrodek zajmujący się odkupywaniem jaj od kłusowników, hodowaniem młodych żółwi i wypuszczaniem ich do morza. Kopce z dojrzewającymi jajami, żółwica nie zrobiłaby lepiej:


Dwudniowe żółwiki w basenie:

Trzydniowe osobniki są wynoszone w wiadrze do oceanu. Ośrodek opiekuje się także chorymi i poranionymi żółwiami dorosłymi.

Uff, dotarłem prawie do końca. Dzisiaj, a właściwie jutro nad ranem - o 03:45, odlatujemy w drogę powrotną.


09 lutego, 2023

Na plaży

08 - 09 lutego 2023. Dobrze jest od czasu do czasu nic nie robić i gapić się na ocean albo się w nim przekąpać. I wcale mnie nie martwi, że internet nie najwspanialszy. Przesyłam zdjęcie zachodu słońca, dzisiaj pierwszy raz zaszło za ocean:

Hmm, zdjęcia już nie idą, może przynajmniej pozdrowienia.

07 lutego, 2023

Na wybrzeże

07 lutego 2023. Poranne mgiełki (widok z mojego okna w hotelu):


przechodzą w deszcz, kiedy znowu przejeżdżamy przez Anuwa Eliya w drodze na stację kolejową Nanu Oya. A tam, po przeciwnej stronie gór słońce. Mamy w programie jednogodzinną przejażdżkę lankańskim pociągiem, który wygląda i funkcjonuje tak jak go stworzyli i pozostawili Anglicy. (uzupełnię później, bo internet jest tu wolny i funkcjonuje tylko przy recepcji)

Po spotkaniu ze zbieraczkami herbaty na jeszcze jednej plantacji - firmie, dojeżdżamy wieczorem do naszego lokum nad morzem, gdzie spędzimy kolejne pięć dni. Dzięki dobremu sprawowaniu się naszego pilota dostajemy upgrade ze standardowych pokoi w "bloku" na pojedyncze domki przy plaży. Piękne widoki za zachód słońca nad Oceanem Indyjskim i nie tylko, dokładnie sprzed mojego domku:



 

06 lutego, 2023

Szlifiernia szafirów i ogród botaniczny w Kandy, Nuwara Eliya i plantacja i fabryka herbaty w górach

06 lutego 2023. Zaczynamy od zwiedzania fabryki szafirów (największe złoża na świecie): makieta kopalni, muzeum, pokaz obróbki, sklep. Wspaniały ogród botaniczny roślin tropikalnych założony przez Anglików na terenie parku lankijskich królów:

Fikus hodowany u nas w doniczkach:

(na pierwszym planie). Jest też polski akcent:

No i, oprócz wielu innych wspaniałości, największe na świecie bambusy importowane z Wietnamu:


Jestem teraz obkuty w temacie herbaty, a to dzięki naszemu przewodnikowi Łukaszowi, który kończy jednocześnie studia "teakeeper'skie" w Kanadzie. Jak na razie wrzucam tylko zdjęcie z plantacji przy fabryce herbaty (zerwane liście muszą być w ciągu dwu godzin dostarczone do fabryki, gdzie w odpowiednich warunkach... więdną):


Krzaki herbaty mają 80 - 100 cm wysokości. Damro to nazwa tej plantacji i marki herbaty.

Jedziemy jeszcze wyżej do górskiego kurortu Nuwara Eliya założonego przez Anglików na wysokości około 1900 mnp. Popaduje, widoczność niewielka (gór nie widać). Trochę budynków pozostałych z czasów kolonialnych:




i aktualne centrum:



I znowu mamy krótki wieczór i wczesne wstawanie. Jutro powinniśmy już dotrzeć nad morze na kilkudniowy odpoczynek. Uff, marzę o godzince posiedzenia sobie w fotelu i pogapienia się na okolicę. Teraz trzeba nieustannie pilnować czasu, ale tak to już jest na wycieczkach objazdowych.

05 lutego, 2023

Jaskiniowe świątynie Dambulli i Świątynia Zęba Buddy w Kandy

05 lutego 2023. Niedziela i buddyjskie święto pełni księżyca. Dla nas znów długi dzień z wczesnym wyjazdem. Zaczynamy od słynnych pięciu świątyń koło Dambulli, ukrytych pod wielkim okapem skalnym:

Najstarsze pochodzą z pierwszego wieku przed Chrystusem. Szczegóły później.

Potem wizyta w Ogrodzie Przypraw, jednym z 500 licencjonowanych lankijskich centrów produkujących leki do ajurwedy i przy okazji przyprawy kuchenne. Oglądamy w ogrodzie wiele ze znanych powszechnie roślin, a potem sporo czasu spędzamy w sklepie.

Jazda do Kandy, ostatniej stolicy wolnej Sri Lanki (zdobytej dopiero przez Anglików na początku XIX wieku), kilka ciekawostek po drodze, ale o nich później, lunch dla chętnych (nie jest wliczony w cenę wycieczki), przejażdżka tuk-tukami po Kandy i największa relikwia buddyjska, czyli ząb Buddy Siakjamuniego. Pilnie strzeżony, nigdy nie wynoszony poza świątynię (na procesję wynosi się jego kopię). Wierni mogą przystanąć przed zasłoną, za którą znajdują się drzwi prowadzące do skarbca:


Na zakończenie dnia godzinny pokaz tańców lankijskich do wtóru bębnów (na początku jeszcze krótki kawałek na konsze - chyba pierwszy raz ją słyszałem). Nieoczekiwanie bardzo ciekawa muzyka i tańce. Nocujemy w Kandy. Cały dzień przysypiam w autobusie (nie ja jeden), chociaż dobrze spałem w nocy (melatonina się znalazła). Chyba domyślacie się, o czym teraz, na początku kolejnej nocy, marzę.