28 czerwca, 2019

Kijów

Uzupełniłem zdjęciami zaległe wpisy "Santiago de Chile i sztuka prekolumbijska" i "Arica: geoglify i mumie". Zapraszam, zwłaszcza do obejrzenia nowych dla mnie przejawów "sztuki kamiennej" nazwanych przez specjalistów geoglifami. 

Czerwiec, 12 - 15. Krótki, upalny wypad do Kijowa. Kilka ciekawostek.
Znajduję na mapie Skwer Inteligencji Kijowskiej. Idziemy. Okazuje się, że na skwerze znajdują się cztery rzeźby ptaków, mających symbolizować różne typy "mieszczan kijowskich". Pochodzą prawdopodobnie jeszcze sprzed rewolucji październikowej:
 

Na postumentach napisy sławiące inteligencję (jako grupę społeczną), jak na przykład (pomógł mi to przetłumaczyć mój ukraiński przyjaciel): Inteligencja ma godność, Inteligencja kultywuje współczesność, Inteligencja przygotowuje przyszłość (czwartej tabliczki brak). Elementami skweru są też olbrzymie murale na otaczających go domach:
A to główny budynek Kijowskiego Narodowego Uniwersytetu:
Wewnątrz, w holu wejściowym, ale od tyłu, znajdują się trzy witraże, w stylu:
Powstały w czasach komunizmu, ale nie pozwolono ich umieścić na uniwersytecie, bo duża ilość elementów w kolorach żółtym i niebieskim zbytnio kojarzyła się komunistom z ukraińskim nacjonalizmem. Pojawiły się na uniwersytecie dopiero po uzyskaniu przez Ukrainę niepodległości.
Widok na Dniepr i lewobrzeżne nowe dzielnice z kijowskich wzgórz:
Na pierwszym planie pomnik Włodzimierza Wielkiego, któremu przypisuje się chrzest Rusi Kijowskiej.
Dwa fragmenty Pieczerskiej Ławry, zespołu klasztorów i cerkwi z słynnymi pieczarami, które były ryte przez mnichów w lessowych skałach jako miejsca ich przebywania, a potem stawały się ich grobami; wiele ciał zmumifikowało się. Cały ten zespół należy do Cerkwi Rosyjskiej i np. mój znajomy, gorący zwolennik niepodległości Ukrainy, tam nie bywa.
I jeszcze "mały" pomnik Wielkiego Głodu na Ukrainie, kiedy w związku z oporem przeciwko kolektywizacji komuniści odebrali chłopom całe ziarno, również to przeznaczone na zasiew (zmarły wtedy milionów ludzi, nie tylko na Ukrainie, dokładne liczby są sporne, polecam artykuł w Wikipedii):
Powstał niedawno również olbrzymi pomnik Wielkiego Głodu na dnieprowej skarpie, ale jeszcze tam nie dotarłem. Może następnym razem.
Oprócz elementów upamiętnienia ofiar Majdanu 2014, przedstawionych przeze mnie rok temu, natknąłem się obecnie na tablice ze zdjęciami i krótkimi informacjami o ukraińskich ochotnikach, którzy zginęli w Donbasie w latach 2014-2017, kiedy to formacje ochotnicze zostały ostatecznie zastąpione przez regularne wojsko:
To tylko fragment tej ściany pamięci.

Dla smakoszy: Tym razem korzystaliśmy z małego, "miejskiego" lotniska Żulany, tanie linie, wczesne odloty. O godzinie piątej rano, pomimo dużego ruchu, był otwarty tylko "oyster bar", chyba duński, gdzie zjadłem "smoerbroet" - kanapkę z kawałkami ryb, owoców morza i kawałkami grejpfruta. Wspaniały kąsek, odpowiedni do wczesnej pory dnia. Mogę też polecić stylową zieloną herbatę. Tak daleko w czasie i niedaleko w przestrzeni od Wielkiego Głodu...

3 komentarze:

  1. Zastanawiam się, gdzie by w Warszawie zainstalować taki skwerek... I co miałoby tam stanąć... Co do reszty, to o Wielkim Głodzie sporo w "Skrwawionych ziemiach" Timothy Snydera i w starych pracach Pipesa, mysle tu głównie o "Rosji bolszewików". No i o Walterze Durantym, który słał z Ukrainy do USA przepiękne reportaże o sytej krainie szczęśliwości, zarządzanej przez Lenina. W dziedzinie karmienia krokodyla niewiele chyba się zmieniło... Co do menu z duńskiego fastfoodu to oczywiście godne uwagi i polecenia, aliści zawsze ciekawsze są specialite de la maison...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wskazówki bibliograficzne. A i premier francuski, którego sowieci zawieźli na Ukrainę, zapewniał po powrocie, że tam wszystko jest w porządku. Niestety postawa Zachodu względem tego co się dzieje wokół Rosji nie uległa wyraźnej poprawie.
      A co do fastfoodów to świetnie by było, gdyby serwowały takie pychoty jak w barach ostrygowych, albo jeszcze lepiej gdyby ceny w tych barach były jak w fastfoodach. Dla Polaków i innych zagraniczniaków były do wytrzymania, ale Ukraińcy to co najwyżej po kawę czasem się zatrzymali, bo tylko tam można ją było dostać.

      Usuń
    2. Czytam własnie, że w Warszawie nie ma takiego Oyster baru, choć serwują ostrygi i jest Red Bar, Pan Homar czy L'Arc gdzie podają talerz ostryg za jedne 79,- i zachwalane pacyficzne Fine de Claire po 10,- za sztukę. Na wzmiankowane kanapki nie natrafiłem, ale najczęściej pojawiam się tam, gdzie króluje kaczka w żurawinach i z prawdziwkami plus czysta ojczysta, czyli Starówce. Ale będąc w Kijowie, wiem już, gdzie mam się udać.

      Usuń