11 stycznia, 2020

Orszak Trzech Króli. Wielbłądy

6 stycznia 2020. Uroczystość Objawienia Pańskiego oraz Misyjny Dzień Dzieci, a od kilku lat okazja do wspaniałej zabawy. Ruszyłem się w końcu z tej okazji i ja. Szopka spora:
a w szopce, pomimo chłodu Święta Rodzina:
czekająca na Trzech Króli (niestety trudno było się gdziekolwiek bliżej dopchać, więc zdjęcia są robione z daleka, ale wszystko jest na YouTubie). Przed szopką brama powitalna i roztańczone i rozśpiewane anioły:
Kto nie widział jeszcze anioła, warto się wybrać, zwłaszcza że były one dobrze wyposażone na nasz styczniowy klimat. Na Krakowskim czekamy na Króli:
Już są blisko:
Pierwszy Król - afrykański, jedzie na wielbłądzie:
Wielbłąd niezbyt wysoki, ale ma za to wspaniałe dwa garby, widać, że jest dobrze odżywiony i ufutrzony. I już zaraz chiński smok:
 i azjatycki Król:
A na końcu:
z Królem bitnym:
I pomyśleć, że wspomniani w Ewangelii św. Łukasza magowie ze Wschodu to, według historyków, najprawdopodobniej rzeczywiście "magowie" czyli astrolodzy i kapłani perscy. Mogą być patronami zarówno wszystkich podróżujących jak i naukowców.
Było nie było, ktoś musi mieć oko na tych wszystkich króli w koronach i bez:
 Nie zabrakło i warszawskiego "sky-line" pod szarym niebem:
Przyglądał się nam zadumany Dziadek:
a i Lech Kaczyński jakby chciał się dołączyć do pochodu, chociaż w tej marynarce nie było mu zbyt ciepło:
Żywy wielbłąd to niewątpliwie duża atrakcja na ulicach Warszawy, ale jak wspomniałem nie był on wysoki. Tak naprawdę z siodła na dromaderze patrzy się na świat z wysoka:
Odbyłem wielbłądzią przejażdżkę w Katarze w 2010 roku; siedzi znacznie wyżej nad powierzchnią ziemi niż na koniu. Wsiadanie i zsiadanie jest możliwe tylko gdy wielbłąd się położy:
Te wielbłądy czekały na turystów w miejscu, gdzie samochody jadące na pustynne safari miały spuszczane nieco powietrza z opon (przy powrocie trzeba opony z powrotem dopompować i przy okazji odnotować powrót). I spacerek na wielbłądzie i jazda samochodem po pustyni (zawsze jadą przynajmniej dwa samochody, naprawdę można się zakopać w piachu), są warte spróbowania. Przejechałem się jeszcze na dromaderze w Australii, gdzie importowe wielbłądy odegrały ważną rolę w zagospodarowaniu wnętrza tego kontynentu. Okazuje się, że na dromaderze można też jeździć w dwie osoby, mi przypadło akurat tylne siodło. Przy okazji mogliśmy odczuć na własnych pośladkach co się dzieje kiedy dromader biegnie... Niestety nie mam zdjęć z tego "event" (było wliczone w cenę wycieczki, patrz moje wpisy z lipca/sierpnia 2017).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz