17 listopada 2024. Ostatni odcinek wycieczki: Waterberg - Windhoek. Po drodze wstępujemy na tereny Fundacji AfriCat:
To organizacja zajmująca się ratowaniem dzikich wielkich afrykańskich kotowatych, przede wszytskim gepardów, a od niedawna również lwów. Jeżeli kocia matka wybierze się na polowanie do prywatnej farmy, to zostanie tam zastrzelona. Wtedy kociaki giną. To właśnie ratowaniem takich małych gepardów i lwów zajmuje się Fundacja. Troszczą się też o zwierzaki chore, poranione i niezdolne do samodzielnego życia. Podchowane małe, jeżeli uda się wzbudzić w nich instynkt łowiecki, są wypuszczane na wolność w ogromnym terytorium należącym do Fundacji; pozostałe mieszkają na zamkniętych terenach Fundacji, gdzie są dokarmiane. Schronienie znajduje tu dużo innych zwierząt. Przy wodopojach ustawionych przy drodze wjazdowej obserwujemy gazele i zebry, znane nam z Atoshy:
Przewodnicy Fundacji zabierają nas jeepami na spotkanie z gepardami:
To rodzinka, brat i dwie siostry, ale przygarnęli jeszcze jednego samotnika i tak w czwórkę trzymają się razem.
Jeden z nich miał wyraźnie dość naszego podglądactwa, wstał i wyruszył na poszukiwanie innego miejsca na południowy spoczynek. A my za nim:
Po kawie i przekąsce ruszamy w dalszą drogę. Po drodze mijamy dwie sąsiadujące ze sobą Góry Omatako (w lokalnym języku: pośladki), sięgające prawie 2300 m npm, a 700 - 800 metrów ponad płaski teren dookolnego płaskowyżu:
Różnica poziomów szczytów i płaskowyżu to miliony lat erozji, która jednak nie dała rady twardym skałom wulkanicznym tworzącym wierzchołki gór (kupiłem sobie po drodze książkę "Namibia - Fascination of Geology. A Travel Handbook" Nicole Gruenert i dlatego tak się wymądrzam).
Zatrzymujemy się w tym samym hotelu co pierwszego dnia po przylocie, a następnego dnia ostatni kurs samochodem - na lotnisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz