Niedziela, 28 kwietnia. Valparaiso. Chyba jestem trochę mniej chory. Dzisiaj na celowniku dzielnica portowa: najstarsza w mieście (w 1906 całe Valparaiso zostało zniszczone przez trzęsienie ziemi, więc z trudem można znaleźć coś wcześniejszego), najbardziej zaniedbana i najbardziej niebezpieczna (przewodnik radzi nawet w dzień uważać na aparaty fotograficzne i inną elektronikę):
|
The harbour quarter: oldest, abandoned, unsafed |
Ale ma parafię Chrystusa Zbawiciela Świata:
|
The church of the harbour quarter |
a w nim figura Chrystusa od Dobrej Nadziei:
|
Jesus Christ of the Good Hope |
A potem hajda na Wzgórze Artylerii. Często można tu skorzystać z kolejek szynowych, jak ta właśnie (zszedłem jednak na własnych nogach):
|
Small cars of the lift to the Aritllery Hill |
Widoki ze wzgórza nie najgorsze:
|
Valparaiso: wide angle |
|
Valparaiso: a part of its harbour |
|
Valparaiso: on the slope |
Schodzę cudownym zaułkiem, zresztą nieprzejezdnym w dolnej części:
|
Colors and colors and colors |
|
Would you like to have a balcony? |
|
The courtins and the size of house appeal to me |
Jeden z większych murali:
|
Pacha Mama? |
I jeszcze na dobranoc:
|
Valo by night |
Miło popatrzeć na miejsca, gdzie nie leje i nie ma topniejącego śniegu... A jak zdrówko podróznika? Życzymy dobrego!
OdpowiedzUsuń