04 lutego 2023. W przerwie między zwiedzaniem Sigiriyi a słoniowym safari w parku narodowym wybieram się prywatnie do stanowiska archeologicznego z lankijskimi megalitami. Prywatnie, ale towarzyszy mi asystent lokalnego przewodnika (żebym nie zginął), jedziemy tuk-tukiem, czyli trzykołową rikszą z silnikiem spalinowym. Muszę kupić bilet i już mogę się napatrzeć:
To pierwsza grupa dolmenów, jest tych grup podobno 42 i każda zawiera po około 10 grobów, udostępnione są 3 lub cztery grupy (nie wiem jak je liczyć). Groby datowano na 700 - 400 przed Chrystusem. Niedaleko odnaleziono dużą miejscowość z tego samego okresu. Przypatrzmy się bliżej pierwszej grupie grobów:
Wygląda no to, że nie wszystkie komory grobowe miały płytę wierzchnią (od której wzięła się nazwa dolmen) - oficjalna nazwa to megalityczne grobowce. Po kremacji popioły wsypywano luzem do cysty - komory grobowej. Ale tuż obok inny klaster:
Popioły wsypywano czasem do urn, ceramicznych lub kamiennych, i dopiero urny wstawiano do grobów.
Ci młodzi ludzie mieli bardzo szczegółowy wykład, sądząc po czasie, jaki tam spędzili. Może studenci archeologii? Chętnie bym posłuchał...
Wystawa urn i mniejszych ceramicznych naczyń, znalezionych w grobach:
Oprócz tego znaleziono tu wyroby metalowe, sznury paciorków, naszyjniki, zawierające klejnoty nie występujące na Sri Lance. Pewnie to wszystko znajduje się w jakimś muzeum.
Kiedy wychodziłem, zjawiła się duża grupa miejscowych turystów. Budujące zainteresowanie.
Przy stanowisku archeologicznym stoisko z pamiątkami i ... książkami. Kupuję książkę Sigiriya napisaną przez Senake Bandaranayake i angielskie tłumaczenie sinhalezkiego poematu Hamsa Sandesa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz