04 lutego 2023. Schodzimy ze szczytu na taras z łapami lwa:
Z tarasu można spojrzeć w górę, co z resztą naszych, widać, że schodzą:
Tworzą się już kolejki na podejściu, dlatego przyjechaliśmy tu wcześnie, aby ich uniknąć, podobnie jak słońca, które potrafi dać popalić :). Przy zejściu widać więcej z okolicy niż przy wejściu:
To tu, to tam ponad dżunglę wystają buddyjskie świętości.
Z Lwiego Tarasu (nazwa Sigiriya pochodzi od Simha-Giri, czyli Lew-Góra) jeszcze trochę niżej, ale już po zwykłych kamiennych schodach:
i skręcamy w lewo na zachodnią ścianę, aby dotrzeć do słynnych fresków (niektórzy twierdzą, że to tempera a nie al fresco) przedstawiające apsary (ap-sara czyli ta, co wyszła z wody), boginki wody, mgieł i chmur, w buddyzmie towarzyszki bodhisattwów, w hinduizmie lepiej nie mówić. Ich obecność na tej skale nie dziwi, jeżeli się widziało ją przybraną w poranne mgiełki:
Niestety galeria jest w remoncie, pokazują tylko kilka przykładów (podobno było tych apsar 500, a zachowało się w jakim-takim stanie 40). Wizerunki apsar zostały umieszczone w naturalnych wgłębieniach skały i chyba dlatego przetrwały. Na całej zachodniej ścianie znajdują się resztki farby i być może cała płaszczyzna ściany była jedną wielką "kanwą".
Apsar nie wolno fotografować, ale nietrudno znaleźć je w internecie. Krótko, ujęte są na podobieństwo klasycznych rzymskich biustów/popiersi, ale nieco wydłużonych aż poniżej pępka. Ubrane są zresztą tylko poniżej pępka. Strażnicy z satysfakcją pokazują niedoróbki, jak wynurzająca się spod malunku trzecia ręka czy trzeci sutek, ale to sztuka wysokiej klasy, wpisująca się w południowo-indyjską tradycję, jednak z wyraźnym lankijskim odcieniem (powtarzam opinie z literatury).
Sława galerii rozeszła się szeroko i od VI wieku zaczęli ją nawiedzać turyści, pozostawiając na tzw. Lustrzanym Murze, oddzielającym ścieżkę dojściową do galerii od skalnej ekspozycji, liczne graffiti opisujące ich wrażenia. Te napisane po sinhalezku (sinhalezki musiał w swojej długiej historii ciągle konkurować z sanskrytem i południowoindyjskim pali, też co do stosowanych form literackich) uchodzą obecnie za początki sinhalezkiej poezji. Tu jednak trzeba specjalisty:
Kilka przykładów przetłumaczonych z angielskiego:
Od Lustrzanego Muru trzeba trochę podejść po spiralnych schodach do udostępnionej części galerii:
A to łącznik Tarasu Lwa i Lustrzanego Muru:
Na drugim zdjęciu widać też dojście do galerii i kawałek samej galerii.
Dalej schodzimy przez tarasowate Ogrody Skalne na zachodnim stoku pod skałą (te same co na podejściu, ale inna ścieżka), usiane wielkimi głazami i resztkami budynków:
Skała Kobry:
I rzut oka na położone niżej na płaskim terenie Ogrody Wodne i resztki po Pałacu Letnim (przez które przechodziliśmy w czasie podejścia):
No i jeszcze spojrzenie do tyłu na zachodnią ścianę Sigiriyi:
Sigiriyię miał zbudować król Kasyapa (panował w latach 477 - 495 po Chrystusie), który wygrał walkę o tron z własnym ojcem i przyrodnim bratem (jedni mówią: zbuntował się przeciwko prawowitemu następcy, inni: bronił swoich praw dynastycznych przeciwko podstępnym zamiarom ojca). W bitwie zginął ojciec Kasyapy (jedni mówią: zabity po bitwie na rozkaz Kasyapy, inni zabity przez Kasyapę, który nie rozpoznał ojca, w czasie walki). Konkurent do tronu zbiegł do Indii.
To ojciec Kasyapy był tym królem, który pragnął zostać idealnym władcą buddyjskim, co wymagało zamieszkania w zamku na górze. Syn więc w pewnym sensie zrealizował marzenie ojca (przynajmniej w tym jednym aspekcie). A jak twierdzą niektórzy historycy, budując Sigiriyię próbował uniknąć losu ojca, ale mu się to nie udało. Po osiemnastu latach młodszy, przyrodni brat wrócił na wyspę z olbrzymią indyjską armią i pokonał Kasyapę, który zginął w bitwie. (To wszystko brzmi jakoś znajomo i swojsko :) ). Po śmierci Kasyapy na skałę wrócili mnisi buddyjscy.
Sigiriya była planowana na stolicę Kasyapy, wokół skały i ogrodów królewskich, powstało miasto (niezbadane jeszcze przez archeologów). Cały teren, pałacowe ogrody i sama skała były otoczone wałami ziemnymi i fosami. Wszystkie elementy architektoniczne zostały starannie zaplanowane i zgrane geometrycznie.
Sama skała to ostaniec zbudowany z lawy zastygłej w "gardle" wulkanu, który następnie całkiem zerodował.
Bardzo ciekawe miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz