27 lutego 2025. Wracamy już do Kartageny, ale zatrzymujemy się jeszcze na krótką wycieczkę do indiańskiej wioski, która leży, jak się okazało, przy brzegu morza. Po starożytnej cywilizacji Taurona, której rozkwit przypadł na okres VI - IX wiek po Chrystusie, pozostały cztery grupy plemienne mówiące zresztą różnymi językami; Arhuacos to jedna z tych grup. Najbardziej znani i tradycyjnie nastawieni są Kogi.
Pierwszy element wioski to centrum rytualne, gdzie odbywają się na przykład ceremonie oczyszczenia. Dom męski:
i dom żeński z inną strukturą ściany:
Oglądamy je zza płotu, do wsi jeszcze kawałek drogi. Mijamy wielkie plantacje bananów i kakaowca, wszystko to własność Indian:
We wsi czeka na nas indiańska przewodniczka - najpierw oferta handlowa: torby z wełny (wszyscy Indianie je noszą) oraz wełniane bransoletki (od uroku i do ozdoby, co kto woli):
Nasza przewodniczka pokazała nam, jak się przędzie wełnę, a przez cały czas dziergała kolejną torbę.
Kilka ujęć wioski, prawie pustej o tej porze:
Warto zwrócić uwagę na dużą różnorodność struktury tych domów, a szczególnie ścian. Niektóre z nich służą wspólnocie, wioska liczy ok. 400 mieszkańców.
Miejsce spotkań na świeżym powietrzu (uczestniczą tylko mężczyźni, wódz siedzi na największym kamieniu pod drzewem):
Szkoła:
Dzika plaża z widokiem na góry:
A przy okazji zauważyłem, że byliśmy w Parku Narodowym Sierra Nevada de Santa Marta :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz