Niedziela, 24 grudnia, Wigilia. Dalej pochmurno, dalej wieje, dalej popaduje, ale z przerwami. Lasy są mocno przerzedzone przez sierpniową wichurę, na szczęście w najbliższej okolicy sporo drzew zostało:
Nie tylko wiatr uwziął się na drzewa, bobry też nie próżnują:
Takie leśne oczka to pozostałość po wielkich bryłach lodu porzuconych przez cofający się lodowiec i otoczonych piaskiem przez wody wypływające spod niego:
Pomosty są bardzo śliskie o tej porze roku, na ten nawet nie próbuję wchodzić. Kolejna okazja, ale gustowna ławeczka też jakoś nie zachęca do odpoczynku:
Poziom wody w jeziorach jest o około 30 cm wyższy niż stan średni.
Unikajmy zbyt sielskiego nastroju - trochę cywilizacji:
Mój ulubiony krzyż:
I na zakończenie znowu nostalgiczny widoczek:
Blog powstał jako próba wykręcenia się od powiadamiania rodziny i przyjaciół, że jeszcze żyję i co jest dookoła, w czasie dłuższych wyjazdów. Teraz każdy może sobie sam sprawdzić. Niestety szybko weszło mi to w krew. Piszę na gorąco, najlepiej jeszcze tego samego dnia, który opisuję. Samotne podróżowanie zostawia zwykle dwie - trzy wolne godziny na kopiowanie zdjęć i krótki komentarz. O ile szybkość internetu na to pozwala. Oprócz relacji z podróży, trochę ciekawostek, a obecnie wspomnienia.
24 grudnia, 2017
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Myślałem, że wichury oszczędziły ten fragment Kaszub, ale na zdjęciach widać, ze nie za bardzo. Niby te okolicy znamy właściwie tylko z wyjazdów do Kościerzyny, ale to przecież na rzut beretem od Grzybowskiego Młyna no i Loryńca. Jak się zdaje, w zeszłym roku mieliście więcej szczęścia, no i śnieg i lód, a tu - nieustająca jesień. Szwajcarzy już lodowce alpejskie przykrywają płachtami ochronnymi, by zmniejszyć topnienie. Czuję, że będziemy jeszcze ostatnimi świadkami "prawdziwych zim polskich": "A śniegiem, panie, jak wtedy sypnęło..." "Milicjant kazał wszystkim w poczekalni dworcowej wypierniczać na peron, na mróz, a tu, panie, nikt tyłka nawet nie podniósł..." A fotki ładne.
OdpowiedzUsuńTrochę ta okolica została jednak oszczędzona, bo kilka kilometrów dalej wszystko jest położone na dużym obszarze, a tu tylko łyse placki w lesie.
UsuńNie tracę nadziei, że jeszcze zmrozi i sypnie, żeby choć trochę na biegówki... Sporo lodowców się topi na potęgę (oglądałem to niedawno w Andach), ale na części Antarktydy lodu bardzo szybko przybywa (na pozostałej części wolno ubywa). Zimy u nas kiepskie, ale w Stanach bardzo dobre (?). Podobno jak tam dmucha z północy, to u nas z południa.