Poniedziałek, 25 grudnia, Boże Narodzenie. Goci przypłynęli na tereny obecnego Pomorza Gdańskiego w I wieku po Chrystusie, rozprzestrzenili się po całym Pomorzu Zachodnim, a potem stopniowo zasiedlili tereny na wschód od Wisły, ziemię lubelską i dalej przez Ukrainę szeroki pas do Morza Czarnego. Byli więc protoplastami idei Międzymorza :-). W IV wieku po Chrystusie wyruszyli na podbój Europy zachodniej i ostali się dopiero w Italii i Hiszpanii.
Zostały po nich kamienne kręgi, kurhany i groby z kośćmi, popiołem i ozdobami. Kamienne kręgi służyły spotkaniom gockiej rady (skandynawskiego tingu) a także jako miejsca odprawiania obrzędów (w tym również prawdopodobnie składania ofiar z ludzi). Skojarzenia z polinezyjskimi marae narzucają się same; tyle, że tamte były zbudowane z fragmentów rafy koralowej, a gockie kręgi ze skandynawskich głazów naniesionych przez lodowiec. Na ich terenie na ogół jednak nie dokonywano pochówków, z wyjątkiem kręgów w Węsiorach. Ale największy i najlepiej zachowany z nich jest od nich wolny:
Ciekawe są trzy środkowe kamienie:
Dwa z nich mają jakby twarze, trzeci jest niespotykanej gładkości. Na pewno miały jakieś symboliczne znaczenie dla budowniczych kręgów:
Ale przewodniki o tym milczą. Ziemno-kamienne kurhany miały na szczycie ustawiony głaz, co oznaczało być może miejsce pochówku, ale nie wszystkie się zachowały:
Pozostałości po wielkim, podwójnym kurhanie:
Na pierwszym planie "mały" kurhan. I jeszcze kilka przystojnych głazów:
Nie był to okres budowli megalitycznych, ustawiano, co było pod ręką i nie wymagało zbyt wiele pracy. Ale tradycja się utrzymywała. Kamień był zresztą jedynym trwałym budulcem w tamtych czasach.
Na koniec zagadka:
Dla ułatwienia dodam, że całe to stanowisko archeologiczne jest obstawione tablicami poświęconymi porostom.
Blog powstał jako próba wykręcenia się od powiadamiania rodziny i przyjaciół, że jeszcze żyję i co jest dookoła, w czasie dłuższych wyjazdów. Teraz każdy może sobie sam sprawdzić. Niestety szybko weszło mi to w krew. Piszę na gorąco, najlepiej jeszcze tego samego dnia, który opisuję. Samotne podróżowanie zostawia zwykle dwie - trzy wolne godziny na kopiowanie zdjęć i krótki komentarz. O ile szybkość internetu na to pozwala. Oprócz relacji z podróży, trochę ciekawostek, a obecnie wspomnienia.
25 grudnia, 2017
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz