19 września, 2020

Wypoczynek

17 września 2020. Postanowiłem ten dzień poświęcić wypoczynkowi. Raz, że w jestem na urlopie, a dwa, że mieszkam w domku, który nazywa się Wypoczynek:

 Domek wygląda dokładnie tak jak powyższym plakacie:

Domek odremontowano pieczołowicie, z dbałością o tradycyjne detale architektury ludowej:


Przed domkiem mam do dyspozycji kilka maszyn rolniczych (sprawne! wg właściciela...):

Nawet tynki wewnątrz są tradycyjne - szorstkie. Ale już kuchni to nawet najlepszy loft by się nie powstydził:

Duży teren działki zachęca do aktywności fizycznej i zabawy. Jest coś dla dzieci:

I dla dorosłych:


Ciekawe jak na tych kolumnach brzmiałby koncert organowy Bacha?:

Jest i staw (akurat niski poziom wody, ale to w okolicach Warszawy ostatnio norma):

z pontonem, a w domku czeka na chętnych wędka (gorzej z rybami):

oraz grzybne lasy:

Poszedłem więc na krótki spacer do lasu i tuż za płotem (który ma być w przyszłym tygodniu postawiony) nazbierałem:

Mam teraz ze dwie garście ususzonych prawdziwków, a resztę (prawdziwki i maślaki) zjadłem. Z tym jedzeniem trzeba tu uważać, bo moje śniadanie wygląda na przykład tak:

Jak dla mnie starcza bez problemu na drugie śniadanie.

Po południu pojechałem jeszcze raz do sanktuarium w Mariańskim Porzeczu. Inne oświetlenie, kościół otwarty ze względu na mszę:




Matka Boża Bolesna, Goźlińska Pani:







Trudno uwierzyć, że cała dekoracja ścian to obraz malowany temperą; została zaprojektowana przez marianina o. Jana Niezabitowskiego w XVIII wieku.

Jest też trochę malarstwa abstrakcyjnego (niestety kościół ma ciemne wnętrze, zdjęcia robione z ręki są nie najlepszej jakości):



W drodze powrotnej jeszcze jeden głaz pamiątkowy:



Dużo się w tych okolicach działo... A ja sobie wypoczywam...


2 komentarze:

  1. Pogratulować zbiorów. Niestety, ani w Puszczy Kabackiej, ani nad Zielonym Ługiem tak nie obrodziło - co najwyżej w purchawki. Okoliczne lasy pamiętam z dawnych pobytów w Wildze nad Wisłą, ale latem, więc raczej grzybów by sie tam nie znalazło. Sniadanko jak sie patrzy faktycznie nie z serii diety pudełkowej, czy ja tam nie widzę sera korycińskiego, za którym przepadam? Co do maszyny rolniczej - ciekawe do czego służyła? Przed wieloma chałupami dzis się widzi taki dawny park maszynowy, jak to na wsi, spokojnej i wesołej. Stare komputry natomiast leżą na strychu, jak u naszych dawnych gospodarzy. Ciekawa ta dekoracja iluzjonistyczna, właściwie w iluż kościołach można ją znaleźć... Nawet u św. Anny na Krakowskim Przedmieściu, jesli dobrze pamiętam, takie wymalowane kolumny zdobią ściany. A co dopiero taki Andrea Pozzo z jego sklepieniami, no i wielu innych. Trzeba by poczytać, skąd w baroku raptem taka potrzeba tworzenia iluzji przestrzeni, wcześniej nieznana, kiedy ściany przestają być przeszkodą dla oczu. Jak znajdę chwilę, może się tym zainteresuję. Na razie, szerokich mazowieckich dróg!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia, dodałbym jeszcze wąskie ścieżki dla odmiany. Też je lubię. A "nadwiślankę" rzeczywiście pracowicie poszerzają z wielką korzyścią też dla rowerzystów.
      Co do nazwy sera to nie mogę się wypowiedzieć, ale sam ser był niezły.
      Na zdjęciu jest pokazana maszyna do wykopywania kartofli, a na zdjęciu-zagadce wpisu "Sobienie Jeziory" są dwa ciekawe pługi (zdjęcie nocne, oświetlenie miejscowe - świeci całą noc, chyba jako reklama, bo to od strony drogi), mój wujek nie miał takich... W garażu stoi, jeszcze nieodmalowana, grabiarka do siana. Wszystko kupione od sąsiada, który likwidował gospodarkę ze względu na wiek.
      Iluzjonizm... Raz, że odkryto jak to robić, dwa - było taniej namalować marmurowe kolumny niż je postawić, i trzy - w małych kościołach nie było miejsca na rozbudowę elementów wewnętrznych. Tak sobie myślę, ale kiedy budowano te kościoły i pałace, mogły działać zupełnie inne czynniki.

      Usuń