01 września, 2017

Auckland 5



Piątek, 1 września. Zdobywam kolejny, czwarty już wulkan w Auckland. Nazywa się One Tree Hill (182 m npm) i ma bogatą historię z ludźmi, a i o jego wcześniejszych dziejach przez 50 000 lat też nie należy zapominać. Poza tym ma opisany szlak wokół krateru i sporo informacji wulkanologicznych w odnośnej broszurce. W olbrzymim parku wokół właściwego stożka z kilkoma kraterami jest poprowadzony szlak drzew, też z opisem. Opisy można uzyskać w biurze parku, Niestety niewiele z tego przekażę, bo padła karta pamięci w aparacie, którym zrobiłem większość zdjęć. Pozostaje mi zasygnalizować kilka spraw nowych dla mnie i wykorzystać zdjęcia, które zrobiłem kompaktem.
Stożek wulkaniczny jest zbudowany z czegoś, co się nazywa skoria (scoria), a co chyba znałem jako żużel wulkaniczny. Jest to skała powstała z magmy zawierającej duże ilości gazu, a więc mocno porowata w odróżnieniu od bazaltu. Ze skorii utworzone są często zewnętrzne warstwy stygnącej lawy, bomby wulkaniczne, etc. Pamiętam tę skorię z wielu innych wulkanów, teraz mi się trochę jej pochodzenie wyjaśniło. One Tree Hill ma jeden główny, prawie okrągły krater:
i trzy tzw. kratery podkowiaste. Te kratery są otwarte na zewnątrz stożka, a powstały kiedy lawa pozbawiona gazów wypływała spokojnie z podstawy stożka (zamiast wybuchać z krateru, jak późniejsza skoria) rozmywając jego zbocza i tworząc wokół niego obszerne pola lawowe.
Maorysi, którzy zażarcie walczyli między sobą, zbudowali na wulkanie jedną z największych wiosek obronnych, pa (podobno mogło w niej mieszkać 5000 ludzi), tworząc tarasy, budując domy i palisady. Wioska przestała być dla nich ważna jeszcze przed przybyciem białych i w końcu sprzedali im cały ten teren. Przeszedł on po pewnym czasie w ręce Johna Logana Campbella, Szkota, który założył Auckland. Po prostu rozbił namiot na plaży w okolicy dzisiejszego portu i zaczął handlować z Maorysami i białymi. Po pewnym czasie razem ze wspólnikiem wybudowali sobie dom, nazwany Acacia Cottage:
który się zachował i został przeniesiony do parku pod wulkanem. Campbell odegrał olbrzymią rolę gospodarczą, administracyjną i społeczną w powstającym i rozwijającym się Auckland. W 1901 roku przekazał One Tree Hill i okoliczne tereny miastu, prosząc o wybudowanie na szczycie pomnika pierwszych mieszkańców Nowej Zelandii. Postawiono wiec tam wysoki obelisk a u jego podstawy postać w stroju maoryskim. Na tablicy umieszczono wyrazy uznania i szacunku, jakie Campbell żywił w stosunku do Maorysów. Obok obelisku znajduje się grób Campbella.
Z drzew mogę pokazać kwitnące magnolie:
i olbrzyma zwanego pohukutawa
lub nowozelandzką … choinką, bo pięknie kwitnie na czerwono w okresie Bożego Narodzenia. 
A to? Może to pozostałość tego jednego drzewa z nazwy wulkanu?
Na zakończenie widok na centrum Auckland:
i wulkan Mount Eden, na którym byłem przed wyjazdem na wyspy:
Może jeszcze trochę wspomnień o wulkanach? Istnienia takich małych, miejskich wulkanów stałem się świadomy wiele lat temu w Edynburgu, gdzie zdobyłem Arthur’s Seat (czyli tron króla Artura), przypominający fotel, bo otwarty z jednej strony. Ale geneza tego otwarcia krateru była inna niż w przypadku kraterów podkowiastych. Jezioro, które powstało w kraterze Arthur’s Seat, w końcu rozmyło najsłabsze skały i wypłynęło. Jest to podobno typowy los kraterów z jeziorem. Arthur’s Seat wypiętrzał się ponad podstawę jakieś kilkadziesiąt metrów. Innym, niewysokim wulkanem, na który wszedłem był Paricutin w Meksyku. Jego wierzchołek wznosi się 3170 m nad poziom morza, ale sam wulkan wznosi się ponad okolicę tylko 424 metry. Jest to bardzo młody wulkan, jego erupcja rozpoczęła się w 1943 roku a swoja aktywność zakończył w 1952 roku. Moja wyprawa na ten wulkan była związana z moją pierwszą i jak dotąd jedyną jazdą konną; niestety nie zdzierżyłem kilku godzin w siodle i kawałek przeszedłem pieszo. Pozostałe moje wulkany były już porządnie wypiętrzone: Fuji-jama, Hala-san na wyspie Cheju (taka kropka zwisająca z półwyspu koreańskiego), trzy wulkany meksykańskie: Nevado de Toluca, Iztaccíhuatl (do schroniska na grzbiecie, wejście na szczyt wymaga zimowego sprzętu wspinaczkowego), Malinche, cztery wulkany peruwiańskie, z których najważniejszy był Cotopaxi (5897 m npm), najwyższa góra, na którą udało mi się wejść. Pozostałe trzy wejścia ekwadorskie miały przede wszystkim znaczenie aklimatyzacyjne, nazw tych wulkanów nie przypomnę sobie teraz tak od ręki. No i wyspy wulkaniczne, ale o tym dopiero co pisałem.
Dan w Auckland, 1 września.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz