Piątek, 1
września. Zdobywam kolejny, czwarty już wulkan w Auckland. Nazywa się One Tree
Hill (182 m npm) i ma bogatą historię z ludźmi, a i o jego wcześniejszych
dziejach przez 50 000 lat też nie należy zapominać. Poza tym ma opisany
szlak wokół krateru i sporo informacji wulkanologicznych w odnośnej broszurce.
W olbrzymim parku wokół właściwego stożka z kilkoma kraterami jest poprowadzony
szlak drzew, też z opisem. Opisy można uzyskać w biurze parku, Niestety
niewiele z tego przekażę, bo padła karta pamięci w aparacie, którym zrobiłem
większość zdjęć. Pozostaje mi zasygnalizować kilka spraw nowych dla mnie i wykorzystać
zdjęcia, które zrobiłem kompaktem.
Stożek wulkaniczny
jest zbudowany z czegoś, co się nazywa skoria (scoria), a co chyba znałem jako
żużel wulkaniczny. Jest to skała powstała z magmy zawierającej duże ilości gazu,
a więc mocno porowata w odróżnieniu od bazaltu. Ze skorii utworzone są często
zewnętrzne warstwy stygnącej lawy, bomby wulkaniczne, etc. Pamiętam tę skorię z
wielu innych wulkanów, teraz mi się trochę jej pochodzenie wyjaśniło. One Tree
Hill ma jeden główny, prawie okrągły krater:
i trzy tzw. kratery
podkowiaste. Te kratery są otwarte na zewnątrz stożka, a powstały kiedy lawa pozbawiona
gazów wypływała spokojnie z podstawy stożka (zamiast wybuchać z krateru, jak
późniejsza skoria) rozmywając jego zbocza i tworząc wokół niego obszerne pola
lawowe.
Maorysi, którzy zażarcie
walczyli między sobą, zbudowali na wulkanie jedną z największych wiosek
obronnych, pa (podobno mogło w niej mieszkać 5000 ludzi), tworząc tarasy, budując
domy i palisady. Wioska przestała być dla nich ważna jeszcze przed przybyciem
białych i w końcu sprzedali im cały ten teren. Przeszedł on po pewnym czasie w
ręce Johna Logana Campbella, Szkota, który założył Auckland. Po
prostu rozbił namiot na plaży w okolicy dzisiejszego portu i zaczął handlować z
Maorysami i białymi. Po pewnym czasie razem ze wspólnikiem wybudowali sobie dom,
nazwany Acacia Cottage:
który się zachował
i został przeniesiony do parku pod wulkanem. Campbell odegrał olbrzymią rolę
gospodarczą, administracyjną i społeczną w powstającym i rozwijającym się
Auckland. W 1901 roku przekazał One Tree Hill i okoliczne tereny miastu, prosząc
o wybudowanie na szczycie pomnika pierwszych mieszkańców Nowej Zelandii. Postawiono
wiec tam wysoki obelisk a u jego podstawy postać w stroju maoryskim. Na tablicy
umieszczono wyrazy uznania i szacunku, jakie Campbell żywił w stosunku do
Maorysów. Obok obelisku znajduje się grób Campbella.
Z drzew mogę pokazać
kwitnące magnolie:
i olbrzyma zwanego pohukutawa
lub nowozelandzką …
choinką, bo pięknie kwitnie na czerwono w okresie Bożego Narodzenia.
A to? Może to pozostałość tego jednego drzewa z nazwy wulkanu?
Na zakończenie widok
na centrum Auckland:
i wulkan Mount
Eden, na którym byłem przed wyjazdem na wyspy:
Może jeszcze trochę
wspomnień o wulkanach? Istnienia takich małych, miejskich wulkanów stałem się świadomy wiele lat temu w Edynburgu, gdzie zdobyłem Arthur’s Seat
(czyli tron króla Artura), przypominający
fotel, bo otwarty z jednej strony. Ale geneza tego otwarcia krateru była inna niż
w przypadku kraterów podkowiastych. Jezioro, które powstało w kraterze
Arthur’s Seat, w końcu rozmyło najsłabsze skały i wypłynęło. Jest to podobno
typowy los kraterów z jeziorem. Arthur’s Seat wypiętrzał się ponad podstawę jakieś
kilkadziesiąt metrów. Innym, niewysokim wulkanem, na który wszedłem był Paricutin
w Meksyku. Jego wierzchołek wznosi się 3170 m nad poziom morza, ale sam wulkan
wznosi się ponad okolicę tylko 424 metry. Jest to bardzo młody wulkan, jego
erupcja rozpoczęła się w 1943 roku a swoja aktywność zakończył w 1952 roku. Moja
wyprawa na ten wulkan była związana z moją pierwszą i jak dotąd jedyną jazdą
konną; niestety nie zdzierżyłem kilku godzin w siodle i kawałek przeszedłem pieszo.
Pozostałe moje wulkany były już porządnie wypiętrzone: Fuji-jama, Hala-san na wyspie
Cheju (taka kropka zwisająca z półwyspu koreańskiego), trzy wulkany
meksykańskie: Nevado de Toluca, Iztaccíhuatl
(do schroniska na grzbiecie, wejście na szczyt wymaga zimowego sprzętu wspinaczkowego),
Malinche, cztery wulkany peruwiańskie, z których najważniejszy był Cotopaxi
(5897 m npm), najwyższa góra, na którą udało mi się wejść. Pozostałe trzy wejścia
ekwadorskie miały przede wszystkim znaczenie aklimatyzacyjne, nazw tych wulkanów nie przypomnę
sobie teraz tak od ręki. No i wyspy wulkaniczne, ale o tym dopiero co pisałem.
Dan w Auckland, 1
września.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz