10 marca, 2020

Przystanek Treblinka

Marzec 2020. Treblinka II - ostatni przystanek przymusowej podróży dla setek tysięcy ludzi przywożonych tu pociągami, na ogół w towarowych wagonach, ale też pulmanach pierwszej klasy, jak bułgarscy Żydzi. Chyba jedynym wyjątkiem był cygański tabor z południa Europy.
W Treblince prawie nie stosowano chemii. Byli truci w komorach gazowych spalinami z silnika sowieckiego czołgu.

Trafiłem tu w czasie rowerowego rajdu "dookoła Lublina", czyli z Warszawy wzdłuż Bugu, dokąd się dało, potem przez polski skrawek Zachodniego Wołynia, Roztocze, Lasy Janowskie i dalej wzdłuż Wisły z powrotem do Warszawy. Odwiedziłem też wtedy obóz zagłady w Sobiborze. Niemcy zatarli wszystkie ślady, poustawiano tylko pamiątkowe głazy z nazwami miejscowości, skąd przywożono Żydów.

Pewien czas potem, wracając z krótkiej wizyty we Wrocławiu natrafiłem przypadkowo na książkę "The Last Jew of Treblinka: A Memoir" Chila Meyera Rajchmana (Henryka Reichmana, ur. 1914 w Łodzi, zm. 2004 w Montevideo). Napisana w jidisz, została po raz pierwszy wydana po niemiecku i francusku w 2009, a po angielsku w 2011. Przywieziony z warszawskim transportem, zgłosił się (uprzedzony przez znajomego) na ochotnika do Sonderkommando, grupy więźniów wykonujących prace w obozie pod nadzorem SS i ukraińskiego oddziału pomocniczego. Poznaje wszystkie "stanowiska pracy" w obozie. W czasie buntu więźniów 2 sierpnia 1943 ucieka (wielu więźniów została zastrzelona od razu w obozie) i jako jeden z niewielu uciekinierów (Niemcy wyłapali i zabili większość z nich natychmiast po ucieczce) przeżywa wojnę. W latach 1944 - 1945 pisze swoje wspomnienia i wkrótce emigruje przez Francję do Urugwaju. Wstrząsająca lektura.

Kiedy dowiedziałem się niedawno, że w Przystanku Historia - Centrum Edukacyjnym IPN w Warszawie urządzono wystawę rzeźb w brązie:
zdecydowałem się ruszyć.

Samuel Willenberg (ur. 1923 w Częstochowie, zm. 2016 w Tel Awiwie) też pracował w Sonderkommando, też przeżył ucieczkę w czasie zbrojnego buntu, walczył w Powstaniu Warszawskim (ps. Igo), a w 1950 wyemigrował do Izraela. Po przejściu na emeryturę zaczął rzeźbić. Swoje wspomnienia zawarł w rzeźbach i w książce "Bunt w Treblince" (Więź 2004). Na wystawie jest również wyświetlany film, w którym opowiada o swoich przeżyciach i komentuje rzeźby. Mówi płynnie po polsku, w 1994 uzyskał ponownie obywatelstwo polskie.

Sala wystawowa w IPN:
Rzeźby są małe, ciemne i w tym oświetleniu trudne do sfotografowania. Ale kilka przykładów:

Wynoszenie z wagonów zmarłych w czasie transportu. Wagony sprzątano i dezynfekowano.  Kierowano do tej czynności zwłaszcza chasydów.

Zbieracz butelek.
Obozowa orkiestra przygrywająca śmiertelnie zmęczonym więźniom warszawskie szlagiery po wieczornym apelu; Niemców bardzo to bawiło.
Malarz: malował Niemcom olejne portrety ich bliskich na podstawie zdjęć.

Bunt więźniów.
Ucieczka. Obóz był otoczony głębokimi rowami, zaporami przeciwczołgowymi i zasiekami z drutu kolczastego. Kiedy Willenberg dobiegł do tego "płotu", był on pokryty ciałami więźniów, którzy wcześniej próbowali go sforsować (więźniowie byli przez cały czas ostrzeliwani przez karabiny maszynowe z wież strażniczych). Przebiegł po ciałach kolegów i, ranny w nogę, uciekał dalej.

I zaskoczenie:
Jan Paweł II z tablicami tory i zwojem pisma świętego. Rzeźba powstała na wiadomość o śmierci JP2. Jak mówi Willenberg, papież jest ujęty realistycznie - z krzyżem i 33 guzikami sutanny.

Na zakończenie autor tych dzieł:

Lepsze zdjęcia tych i innych rzeźb z wystawy można obejrzeć na stronie niedawno oddanego do użytku muzeum w Treblince, https://muzeumtreblinka.eu/informacje/samuel-willenberg/ .

Warszawska wystawa jest czynna do 31 marca 2020.

PS. W Sobiborze też był bunt więźniów, w październiku 1943.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz