30 czerwca, 2024

Mosty i śluza

30 czerwca 2024. Na pożegnanie Długiej Wyspy jej fotka:


Dzisiaj na trasie mamy dwa mosty i śluzę (wpływamy przez rzekę na boczne jezioro):





Biwak na wyspie na środku rzeki:


Na kolację siedem małych okoni złowionych wczoraj wieczorem na biwaku.

29 czerwca, 2024

Oz czyli Długa Wyspa

29 czerwca 2024. Wyspa Kelvenne. Ciekawa formacja geologiczna, opisana w przewodnikach. Długi wał piasku, żwiru i kamieni, utworzony przez rzekę płynącą pod lądolodem około 12000 lat temu. Ciągnący się wiele kilometrów pas wysp z piaszczysto-żwirowym plażami to rzadkość na tych terenach. Jednak niezbyt fotogeniczna, bo porośnięta lasem sosnowym. Zatrzymujemy się w małej zatoczce, charakterystycznej dla takich formacji dziurze po olbrzymiej bryle lodu, która stopniała dopiero po obsypaniu jej piaskiem:



Dzisiaj zmiana pogody: mocno wieje, przed południem pada, ochłodzenie. Pływamy po okolicy Długiej Wyspy:


Wieczorem wracamy na Kelvenne. Ale do innej zatoczki po zawietrznej:




Od nawietrzej łapię jeszcze ślad po zachodzącym słońcu:



Ryby

28 czerwca 2024. Tomki łapią dużego szczupaka, 3.7 kg i 89 centymetrów:


Ja małego okonia. Na biwaku z sauną trafiło się pięć płotek, była kolacja.

Zatrzymujemy się na obiad przy małej wyspie:



Nawet nieźle wiało:



27 czerwca, 2024

Na jeziorze

27 czerwca 2024. Pożyczony silnik działa. Zaraz po wyjściu z portu rozwijamy żagle i łapiąc słabe podmuchy wiatru docieramy do kotwicowiska z publiczną sauną. Zajętą do pierwszej w nocy przez Finów. Kilka zdjęć jeziora Paijanne (opuszczam kropki nad literami):








Dzisiaj odpoczynek i kończenie detali na łódce. Ja niestety mam zapalenie gardła.
Sucho tutaj. Ostrzeżenia przed pożarami lasów.

26 czerwca, 2024

Modernizacja Lochy

26 czerwca 2024. Locha to ksywa naszej łódki.  Nazywa się naprawdę Lohi albo z angielska Guy 24. Dostała sporo nowych elementów mechanicznych, elektrycznych i tekstylnych:







Dzisiaj rano wychodzimy z portu, ale silnik pada. Wracamy na żaglach. Silnik idzie do serwisu. Oczekiwanie na wymianę pękniętej części - tydzień. Pożyczamy inny silnik, zobaczymy, wkrótce jego montaż i druga próba wypłynięcia na szerokie wody.
Pogoda jak drut, ja jak zwykle przeziębiony.

23 czerwca, 2024

Na przystani

23 czerwca 2024. Kuhmoinen, Finlandia. Pierwszy kontakt z łódką:




Dzisiaj i jutro łódka przechodzi modernizację. Idę też na spacer i znajduję piękny kościół z osobną dzwonnicą:




Obok kościoła pomnik bohaterom walk z bolszewikami w 1918 roku (Finlandia uzyskuje niepodległość) oraz walk w czasie II wojny światowej (Finowie odparli Armię Czerwoną):




Piszę na komórce, co nie wychodzi tak dobrze jak na laptopie.

Aha, mamy tu białe noce…


Przez cztery kraje



23 czerwca 2024. Mkniemy Octavią z Warszawy przez Suwałki, Kowno, Rygę, Talin, Helsinki na słodkie wody Finlandii. Miasta omijamy obwodnicami, więc tylko zdjęcia z króciutkiego postoju nad Zatoką Ryską:





Po kilku godzinach snu na karimatach prom Talin - Helsinki. Panorama Talina z wody:



16 czerwca, 2024

Białystok 2024 w deszczu i w słońcu

13-14 czerwca 2024. Jest wiele sympatycznych miejsc w Polsce, a na pewno należy do nich Białystok. Kiedy dochodziłem do hotelu zaczęło padać i już padało całe popołudnie. Plac Kościuszki:





Moknąca ulica Lipowa:



Pozazdrościć dumy! W tych szarych czasach!

Piątkowy poranek jest słoneczny, więc po drodze tam i z powrotem do celu mojej wizyty robię spokojnie zdjęcia Białegostoku nie-centralnego. Trzeba przyznać, że ta architektura jest bardzo urozmaicona i pełna uroku:





To są przeciwne strony ulicy, a właściwie dwukierunkowej alei. Ale można napotkać też wzruszające sąsiedztwo:






Sporo nowoczesnej architektury:



Jeżeli chodzi o nowoczesną architekturę, to przede wszystkim Filharmonia Białostocka, nie wiem czy wryta we wzgórze, czy zbudowana na płaskim i udrapowana na wzgórze:












Na zakończenie modernistyczny kościół św. Rocha z międzywojnia, ale ukończony dopiero w latach sześćdziesiątych:


 

A że jechałem do Białegostoku trzynastego, więc spóźniłem się na pociąg (awaria metra), kolejny pociąg (chodzą mniej więcej co dwie godziny) już w Warszawie złapał opóźnienie (tylko 20 min), bo czekał na pasażerów opóźnionego pociągu z Krakowa. Na szczęście deszcz zaczął padać dopiero, kiedy doszedłem do hotelu. Powrót też miałem urozmaicony, bo pociąg po niecałej pół godzinie jazdy stanął i stoi, aż w końcu ogłosili, że mają usterkę techniczną, którą starają się naprawić. Na szczęście naprawili, a opóźnienia było niecałe dwadzieścia minut.

Z obserwacji kulinarnych: jeżeli myślicie, że zjedzenie dużej zapiekanki z warzywami i kechupem, podanej na tekturce, jest proste, to ja mam inne zdanie. Uświniłem stolik i okolice, swoje spodnie i wąsy. Ale zjadłem. Resztki na ziemi zostały dla gołębi. A ja chyba potrzebuję więcej wprawy, nie?