30 czerwca 2024. Na pożegnanie Długiej Wyspy jej fotka:
Dzisiaj na trasie mamy dwa mosty i śluzę (wpływamy przez rzekę na boczne jezioro):
Biwak na wyspie na środku rzeki:
Na kolację siedem małych okoni złowionych wczoraj wieczorem na biwaku.
Blog powstał jako próba wykręcenia się od powiadamiania rodziny i przyjaciół, że jeszcze żyję i co jest dookoła, w czasie dłuższych wyjazdów. Teraz każdy może sobie sam sprawdzić. Niestety szybko weszło mi to w krew. Piszę na gorąco, najlepiej jeszcze tego samego dnia, który opisuję. Samotne podróżowanie zostawia zwykle dwie - trzy wolne godziny na kopiowanie zdjęć i krótki komentarz. O ile szybkość internetu na to pozwala. Oprócz relacji z podróży, trochę ciekawostek, a obecnie wspomnienia.
30 czerwca 2024. Na pożegnanie Długiej Wyspy jej fotka:
Dzisiaj na trasie mamy dwa mosty i śluzę (wpływamy przez rzekę na boczne jezioro):
Biwak na wyspie na środku rzeki:
Na kolację siedem małych okoni złowionych wczoraj wieczorem na biwaku.
28 czerwca 2024. Tomki łapią dużego szczupaka, 3.7 kg i 89 centymetrów:
Ja małego okonia. Na biwaku z sauną trafiło się pięć płotek, była kolacja.
Zatrzymujemy się na obiad przy małej wyspie:
Nawet nieźle wiało:
13-14 czerwca 2024. Jest wiele sympatycznych miejsc w Polsce, a na pewno należy do nich Białystok. Kiedy dochodziłem do hotelu zaczęło padać i już padało całe popołudnie. Plac Kościuszki:
Moknąca ulica Lipowa:
Pozazdrościć dumy! W tych szarych czasach!
Piątkowy poranek jest słoneczny, więc po drodze tam i z powrotem do celu mojej wizyty robię spokojnie zdjęcia Białegostoku nie-centralnego. Trzeba przyznać, że ta architektura jest bardzo urozmaicona i pełna uroku:
Sporo nowoczesnej architektury:
Jeżeli chodzi o nowoczesną architekturę, to przede wszystkim Filharmonia Białostocka, nie wiem czy wryta we wzgórze, czy zbudowana na płaskim i udrapowana na wzgórze:
A że jechałem do Białegostoku trzynastego, więc spóźniłem się na pociąg (awaria metra), kolejny pociąg (chodzą mniej więcej co dwie godziny) już w Warszawie złapał opóźnienie (tylko 20 min), bo czekał na pasażerów opóźnionego pociągu z Krakowa. Na szczęście deszcz zaczął padać dopiero, kiedy doszedłem do hotelu. Powrót też miałem urozmaicony, bo pociąg po niecałej pół godzinie jazdy stanął i stoi, aż w końcu ogłosili, że mają usterkę techniczną, którą starają się naprawić. Na szczęście naprawili, a opóźnienia było niecałe dwadzieścia minut.
Z obserwacji kulinarnych: jeżeli myślicie, że zjedzenie dużej zapiekanki z warzywami i kechupem, podanej na tekturce, jest proste, to ja mam inne zdanie. Uświniłem stolik i okolice, swoje spodnie i wąsy. Ale zjadłem. Resztki na ziemi zostały dla gołębi. A ja chyba potrzebuję więcej wprawy, nie?