12 lutego, 2020

Na lodowcu

Środa, 12 lutego. Zamiast wstępu zdjęcie dolnej stacji kolejki (1200 m npm):
Ośrodek narciarski na lodowcu Moelltaler. Od parkingów kolejka szynowa, podobna do tej na Gubałówce, zabiera jednorazowo do 180 osób na najniższe piętro doliny. Tyle że jedzie w skalnym tunelu pokonując trasę 4800 m długą w niecałe 8 minut (sprawdzone!). Ze stacji końcowej (2100 m npm) gondola zabiera ludzi do kolejnej stacji na 2800 m npm. Stamtąd wyciągi krzesełkowe (kanapa i krzesełkowy, tylko kanapa była czynna) pną się w pobliże szczytu Schareck, 3122 m npm:
Akurat przechodziła chmura z bardzo silnym wiatrem i śniegiem. Podwójny wyciąg po lewej stronie, a na wprost czerwona Jedynka. Pokazywało się też czasami słońce:

Jesteśmy w Wysokich Taurach; jeden z tych dwu szczytów, które było widać tylko przez chwilę, to prawdopodobnie Gross Glockner, najwyższy szczyt Austrii:

Za to pokazał się ładny widok na Alpy Karynckie (chyba):
Jeszcze kilka obserwacji narciarskich. Okresami, ze względu na mgłę i jakieś szczególne oświetlenie, nie można było rozróżnić elementów powierzchni śniegu i nie było właściwie wiadomo po czym się jedzie, aż do zaburzeń równowagi - skarżyło się na to wiele osób. Ja trzy razy się wywaliłem, w tym dwa razy na bardzo łagodnym nachyleniu. Co ciekawe, stwierdziłem że po wywróceniu się na płaskim bardzo trudno jest wstać na nogi - musiałem odpinać narty.
W Austrii akurat ferii szkolne, więc wszędzie kłębił się tłum młodzieży w zorganizowanych grupach. Na szczęście trasy są tu szerokie.
Ośrodek narciarski na lodowcu Moelltaler działa też w lecie, ale trudno powiedzieć, gdzie ten lodowiec właściwie jest. W każdym razie wspomaga go duża ilość armatek śnieżnych stacjonarnych i przenośnych (na zdjęciu, górna stacja gondolki):

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz