26 lutego 2020. Środa Popielcowa. Krótki wypad do Sztokholmu w sprawach zawodowych. Wczoraj rano na lotnisku w Warszawie można było zobaczyć z samolotu kołującego na start taki widok:
Nad chmurami było trochę lepiej (właściwie z definicji):
a w okolicach Sztokholmu panowała już ładna pogoda:
Przede wszystkim wszędzie dużo wody. I sztokholmskie przedmieścia:
Dalej na północ bardziej sielsko:
Lotnisko Arlanda z wysoka:
i z bliska:
A dzisiaj rano, kiedy wyjrzałem przez okno:
To podobno pierwszy śnieg tej zimy, a starczyło go tylko dla osiedli na południe od centrum Sztokholmu. Zapowiadają jednak dalsze opady.
Blog powstał jako próba wykręcenia się od powiadamiania rodziny i przyjaciół, że jeszcze żyję i co jest dookoła, w czasie dłuższych wyjazdów. Teraz każdy może sobie sam sprawdzić. Niestety szybko weszło mi to w krew. Piszę na gorąco, najlepiej jeszcze tego samego dnia, który opisuję. Samotne podróżowanie zostawia zwykle dwie - trzy wolne godziny na kopiowanie zdjęć i krótki komentarz. O ile szybkość internetu na to pozwala. Oprócz relacji z podróży, trochę ciekawostek, a obecnie wspomnienia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cieniutko z tym śniegiem. W Warszawie niby też tak pobieliło, dokładnie 30 stycznia: udało mi się nawet zrobić fotkę osiedlowego bałwana. Niestety, ten akurat, w przeciwieństwie do żywych, prędko skończył.
OdpowiedzUsuńA to się uwinęli! Przyjemnie byłoby na niego popatrzeć...
Usuń