Nil, 22 listopada 2021. Kiedy zasypiałem wczoraj koło północy, jeszcze płynęliśmy, a kiedy się obudziłem, staliśmy w Edfu. Po śniadaniu jedziemy dorożkami (nie ma tu komunikacji miejskiej) do świątyni Horusa. Jest to druga co do wielkości całkowitej i co do wielkości pylonu (bramy wejściowej) świątynia w Egipcie (po Karnaku):
Zbudowana w okresie greckim (Ptolemeuszy), co widać też po głowicach kolumn:
W
sanktuarium trwają prace renowacyjne, ale zajrzeć można:
Pośrodku sanktuarium znajduje się barka, na której umieszczano posągi bogów kiedy trzeba było je procesyjnie przenosić.
Świątynia została zasypana piaskiem, a na wzgórzu zamieszkali ludzie:
czasem i pod stropem świątyni, który okopcili:
Większość świątyń nad Nilem jest położona na prawym, wschodnim, brzegu, a tu wyjątek – świątynia Horusa znajduje się na brzegu lewym (zachodnim) – to właśnie tutaj, według legendy, zostało ukryte serce Ozyrysa zabitego i poćwiartowanego przez swojego brata Seta (z zazdrości o ich wspólną siostrę Izydę, dla Ozyrysa przyrodnią, dla Seta rodzoną, o ile dobrze pamiętam). Horus, jedyny syn Ozyrysa i Izydy, pomścił śmierć ojca zabijając Seta. Taka migawka z życia egipskich bogów.
Horus zabija Seta (na murze okalającym świątynię):
Set jest przedstawiony jako małe zwierzę przebijane na dole obrazu włócznią Horusa. A te poobijane twarze bohaterów (Horusa i towarzyszących mu bogów) to akurat nie działalność chrześcijan, ale kapłanów Seta, którzy, jak widać, mieli czasami coś do powiedzenia w Egipcie.
Płyniemy teraz do Kom-Ombo, gdzie już po zmierzchu i kolacji, obejrzymy jeszcze jedną świątynię z czasów greckich:
Można tu podejrzeć ówczesną technikę budowlaną:
W widoczne otwory w kamiennych blokach wkładano drewniane bolce usztywniające konstrukcję.
Z Kom-Ombo kontynuujemy nocny rejs do Asuanu. Jutro o czwartej nad ranem wyruszamy z Asuanu autobusem do Abu Simbel, wracamy, jeszcze zwiedzamy, a wieczorem lecimy do Kairu. W środę piramidy i kurs na Hurghadę.
Między Edfu a Kom-Ombo są kłopoty z Internetem, więc przygotowuję ten wpis w Wordzie do skopiowania na bloga. Może przynajmniej tyle się uda, bo trzeba pójść jak najwcześniej spać. Na zdjęcia trzeba będzie poczekać, ich import wymaga dobrego łącza i czasu. W ogóle przez nadchodzące dwa dni może mi zabraknąć czasu na raportowanie, ale w czwartek wieczorem powinienem już być w domu.
Wszystkie zdjęcia (z wyjątkiem poniższego) i rozszerzone komentarze dodałem po powrocie do domu.
Na dobranoc pylon świątyni w Edfu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz