07 sierpnia, 2022

Warszawa - Singapur - Malacca

07 sierpnia 2022. Singapurski poranek. Nocny lot Qatar Airways z Warszawy przez Dohę do Singapuru przebiegł bez zakłóceń, jeżeli nie liczyć niewielkich (do godziny) opóźnień. Hotel mamy koło zabytkowego meczetu, dzielnica muzułmańska, a od stacji metra Bugis z dojazdem z lotniska i do dworca autobusów do Melaki (jak obecnie brzmi oficjalna nazwa angielskiej Malacca) kilka kroków.

Wieczorem, po kolacji był jeszcze krótki spacer w celu zlokalizowania dworca autobusowego i neogotyckiego kościoła pod wezwaniem Naszej Pani z Lourdes (który okazał się być w remoncie, nocne zdjęcie):


Za to na nieczynnym już dworcu autobusowym ołtarzyki ze świeżymi ofiarami (trudno się zorientować komu);


Poranny z kolei spacer ujawnia zabytkowy meczet na przeciw wylotu uliczki, przy której mieszkamy:


i ciekawą architekturę nowoczesną:




Warto zwrócić uwagę na wiszące ogrody na n-tych piętrach. 

A sam dworzec autobusowy, jak u nas na wsi :) :


Jeszcze trochę ciekawej architektury z przejazdu przez Singapur:



W Malezji po obu stronach autostrady albo na płaskich terenach plantacje palmy olejowej (dewastacja ekosystemu przez monokulturę) albo dżungla na wzgórzach:



 
Jeszcze może trochę o przekraczaniu granic w tym rejonie. W związku z pandemią wszystkie te kraje wprowadziły obowiązkową rejestrację w systemie elektronicznym (każde w swoim systemie, oczywiście) wraz z załączeniem odpowiednich zaświadczeń o szczepieniach (brak szczepień wymaga z kolei zaświadczeń o testach). Np. Malezja wymaga potwierdzenia oddzielnie każdej dawki (a są takie potwierdzenia w e-pacjencie, są). Malezja wymaga również wprowadzenia wszystkich informacji w odnośnej aplikacji komórkowej (bez komórki nie można wjechać, chyba że ktoś inny podróżujący wspólnie wprowadzi wszystko przez swoją komórkę). Było nerwowo i strasznie, i śmiesznie z tym klikaniem. Zwykle za pierwszym razem mi nie wychodziło. Ale jak na razie wszystkie papiery (w Singapurze trzeba mieć wydruki, w Malezji sprawdzają sobie sami w systemie) okazały się być w porządku. Na lotnisku co prawda maszynie nie udało się zeskanować mojej twarzy i kciuków, więc skierowali mnie na stanowisko z większą rozdzielczością skanowania, ale na obu przejściach autobusowych poszło już ekspresem. Każdy z kolejnych wjazdów do Singapuru (a będzie ich jeszcze dwa), trzeba wklikać od nowa. Nie można wprowadzić danych do systemu wcześniej niż na trzy dni przed przyjazdem.

Mamy sześć godzin różnicy czasu (tu jest 22:17, w Warszawie 16:17) i bardzo mi się chce spać. Dobranoc z Melaki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz