18 listopada, 2024

Petroglify w Twyfelfontein

14 listopada 2024. Dzień zaczynamy od wizyty w Twyfelfontein (czyli Zwodniczym Źródle, z afrykanerskiego), znanego z dużego (ok. 2500 sztuk, podobno jeden z największych w Afryce) zbioru petroglifów, z których najstarsze mają mieć ok. 6000 lat i być dziełem łowców - zbieraczy z plemienia San. Wpisany na listę UNESCO. Dużo zwierząt (też morskich i takich, których obecnie się w tej okolicy nie spotyka - jest przypuszczenie, że kiedyś źródło było bardziej spolegliwe i gromadziło się tu wiele zwierząt. Rysunki są wykonane na idealnie płaskich powierzchniach brył czerwonego piaskowca:






Tablica powyżej mogła służyć jako pomoc naukowa dla młodych łowców pokazując im tropy kopyt różnych zwierząt. Inna, poniżej, mogła być mapą - kropki oznaczają miejsca z wodą, jeżeli są obwiedzione kółkiem - woda jest tam na stałe:


I jeszcze więcej zwierząt, zdarzają się też postacie ludzi:














Można odnaleźć strusia z czterema głowami (tak jakby w ruchu), lwa morskiego, a na przedostatnim zdjęciu słynnego lwa z bardzo długim ogonem zakończonym ludzką dłonią (przemiana szamańska?).

Tak wygląda ta okolica - olbrzymie spiętrzenie wielkich piaskowcowych bloków; miejscami pobudowano pomosty, żeby można było obejrzeć powierzchnie z petroglifami:








Pozostały jeszcze ruiny zabudowań farmy, której właściciel nadał jej nazwę. Nie mógł polegać na pobliskim źródle, więc hodował karakuły potrafiące obyć się dłuższy czas bez wody i podobno lubiące takie trudne warunki. Farma funkcjonowała od lat czterdziestych do sześćdziesiątych 20-tego wieku: 


Z tyłu ruin domu, po prawej na zboczu, można dojrzeć zadaszenie, to tam znajduje się słynne źródło. Obecnie wody starcza podobno tylko dla ptaków i pawianów.

Petroglify z Twyfelfontein to był mój numer jeden w Namibii, one właśnie skłoniły mnie do przyjazdu tutaj. Dlatego też, przechodząc do porządku dziennego nad chronologią wycieczki, piszę o nich teraz, siedząc w lobby hotelu w Windhoek i oczekując wyjazdu na lotnisko.

Zdjęcia nie są dobrej jakości, ale oświetlenie było niekorzystne, poza tym zapomniałem mojego ulubionego aparatu, który miał między innymi wizjer, a fotografowanie tylko z ekranem w słońcu niekiedy jest prawie niemożliwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz