14 sierpnia, 2018

Gyangtse i Shigatse

To wynik podziału zbyt dużego posta: ciąg dalszy skróconego posta nazwanego obecnie Jezioro Yamdrok i Przełęcz Karo 

Niedziela, 12 sierpnia. Całą noc pada, ale rano, kiedy wracam ze śniadania, mam za oknem piękną tęczę. Dzień będzie suchy, częściowo nawet słoneczny. Rano zwiedzamy klasztor Palcho, w którym zgodnie żyją mnisi trzech tybetańskich sekt buddyjskich (co się  gdzie indziej nie zdarza). Klasztory buddyjskie są bardzo fotogeniczne:
Palcho monastery in Gyangste surrounded by a high wall
Kumbum (stupa) in Palcho is 35 m high: it is one of the symbols of Tibetan buddhism
A w środku?
Meeting room: here all monks gather to chant mantras and sutras 
The library with Tibetan scripts
The altar with Buddha Siakjamuni (the Present Buddha)
Na wysokim wzgórzu nad miastem króluje pałac-zamek, historyczna siedziba miejscowych możnowładców, niestety zamknięty dla zwiedzających:
The castle in Gyangtse over the old city and the temple
Droga z Gyangtse do Shigatsu (drugiego co do wielkości miasta w Tybecie, trochę ponad 200 000 mieszkańców) prowadzi przez najżyźniejszy obszar Tybetu, ale to tylko 90 km.

W Shigatse kolejny klasztor na naszej ścieżce: Tashilhumpo, siedziba panczenlamy, drugiego w tybetańskiej hierarchii lamy-wcielenia jednego z bodhisattwów. Aktualny panczenlama akurat przebywa w klasztorze na wakacjach, na stałe rezyduje w Pekinie. Nic dziwnego, że dalajlama nie uznał jego wyboru sterownego przez chińczyków. Historycznie, panczenlama sprawował też władzę świecką w prefekturze Shigatse (wyłączonej spod legislatury dalajlamy) od chyba XVIII wieku. Obejmowała miedzy innymi, jak i teraz, północne stoki Mount Everest'u.
Private apartments of panchenlama (those with orange courtains)

Okazało się, że nasz przewodnik spędził w tym klasztorze trzynaście lat, wstępując tu w wieku lat jedenastu. Musiał odejść w związku z niepokojami po wyborze "aktualnego" panczenlamy w 1995 roku i nie dostał zgody na wstąpienie do innego klasztoru.
Teraz ma żonę i dziewięcioletniego syna.
Our guide Dewa (in white shirt) spent in Tashilhumpo monastery 13 years as a monk
Klasztor został zdewastowany w czasie "rewolucji kulturalnej" włącznie ze zniszczeniem grobów poprzednich panczenlamów (w formie czortenów-mandali); co z ich szczątków udało się potem wygrzebać z ruin, zebrano teraz w jednym wspólnym czortenie. Ponieważ jednak klasztory i świątynie burzyli Tybetańczycy, przeważnie nie z własnej woli, chociaż różnie to bywało, ocalał budynek z czortenem panczenlamy szóstego (o ile nie pomyliłem numeracji), chociaż nikt nie wie dlaczego ocalał i dlaczego akurat ten. Wszystkie pozostałe budynki zostały odbudowane. Obecnie przebywa tu 900 mnichów (tradycyjnie 4000), co jest oszałamiająca liczbą, jak na chiński Tybet, ale niewątpliwie wynika to z dobrego "ustawienia" panczenlamy.
Details of wooden artwork

W klasztorze jest też pochowany poprzedni, dziesiąty panczenlama, który zmarł już po „rewolucji kulturalnej”. Ciała lamów i panczenlamów są tu konserwowane w soli, czasem nawet w pozycji stojącej lub siedzącej, i, po okresie publicznego wystawienia, chowane (razem z solą) w czortenie. Ciała innych ważnych lamów, na przykład opatów klasztorów, są kremowane a prochy umieszczane w czortenach (odpowiednio mniejszych). Ciała zwykłych ludzi mają pogrzeb podniebny lub wodny. W pierwszym wypadku, najbardziej rozpowszechnionym, ciała są rozdrabniane i przeznaczane na pokarm dla sępów i innych ptaków. W drugim, po prostu spuszczane do rzeki. W obu wypadkach właściciele ciał mają jeszcze okazję wspomóc istoty żywe. Pochowanie ciała w ziemi jest stosowane tylko wobec największych złoczyńców, ziemia ma zamknąć im dostęp do kolejnych dobrych wcieleń.
Jutro wracamy do Lhasy. A póki co, znowu się rozpadało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz