To wynik podziału zbyt dużego posta: ciąg dalszy skróconego posta nazwanego obecnie Jezioro Yamdrok i Przełęcz Karo
Niedziela,
12 sierpnia. Całą noc pada, ale rano, kiedy wracam ze śniadania, mam za
oknem piękną tęczę. Dzień będzie suchy, częściowo nawet słoneczny.
Rano zwiedzamy klasztor Palcho, w którym zgodnie żyją mnisi trzech
tybetańskich sekt buddyjskich (co się gdzie indziej nie zdarza).
Klasztory buddyjskie są bardzo fotogeniczne:
 |
Palcho monastery in Gyangste surrounded by a high wall |
 |
Kumbum (stupa) in Palcho is 35 m high: it is one of the symbols of Tibetan buddhism |
A w środku?
 |
Meeting room: here all monks gather to chant mantras and sutras |
 |
The library with Tibetan scripts |
 |
The altar with Buddha Siakjamuni (the Present Buddha) |
Na
wysokim wzgórzu nad miastem króluje pałac-zamek, historyczna siedziba
miejscowych możnowładców, niestety zamknięty dla zwiedzających:
 |
The castle in Gyangtse over the old city and the temple |
Droga
z Gyangtse do Shigatsu (drugiego co do wielkości miasta w Tybecie,
trochę ponad 200 000 mieszkańców) prowadzi przez najżyźniejszy obszar
Tybetu, ale to tylko 90 km.
W
Shigatse kolejny klasztor na naszej ścieżce: Tashilhumpo, siedziba
panczenlamy, drugiego w tybetańskiej hierarchii lamy-wcielenia jednego z
bodhisattwów. Aktualny panczenlama akurat przebywa w klasztorze na
wakacjach, na stałe rezyduje w Pekinie. Nic dziwnego, że dalajlama nie
uznał jego wyboru sterownego przez chińczyków. Historycznie,
panczenlama sprawował też władzę świecką w prefekturze Shigatse
(wyłączonej spod legislatury dalajlamy) od chyba XVIII wieku. Obejmowała
miedzy innymi, jak i teraz, północne stoki Mount Everest'u.
 |
Private apartments of panchenlama (those with orange courtains) |
Okazało
się, że nasz przewodnik spędził w tym klasztorze trzynaście lat,
wstępując tu w wieku lat jedenastu. Musiał odejść w związku z
niepokojami po wyborze "aktualnego" panczenlamy w 1995 roku i nie dostał
zgody na wstąpienie do innego klasztoru.
Teraz ma żonę i dziewięcioletniego syna.
 |
Our guide Dewa (in white shirt) spent in Tashilhumpo monastery 13 years as a monk |
Klasztor
został zdewastowany w czasie "rewolucji kulturalnej" włącznie ze
zniszczeniem grobów poprzednich panczenlamów (w formie
czortenów-mandali); co z ich szczątków udało się potem wygrzebać z ruin,
zebrano teraz w jednym wspólnym czortenie. Ponieważ jednak klasztory i
świątynie burzyli Tybetańczycy, przeważnie nie z własnej woli, chociaż
różnie to bywało, ocalał budynek z czortenem panczenlamy szóstego (o ile
nie pomyliłem numeracji), chociaż nikt nie wie dlaczego ocalał i
dlaczego akurat ten. Wszystkie pozostałe budynki zostały odbudowane.
Obecnie przebywa tu 900 mnichów (tradycyjnie 4000), co jest
oszałamiająca liczbą, jak na chiński Tybet, ale niewątpliwie wynika to z
dobrego "ustawienia" panczenlamy.
 |
Details of wooden artwork |
W klasztorze
jest też pochowany poprzedni, dziesiąty panczenlama, który zmarł już po „rewolucji
kulturalnej”. Ciała lamów i panczenlamów są tu konserwowane w soli, czasem nawet
w pozycji stojącej lub siedzącej, i, po okresie publicznego wystawienia,
chowane (razem z solą) w czortenie. Ciała innych ważnych lamów, na przykład
opatów klasztorów, są kremowane a prochy umieszczane w czortenach (odpowiednio
mniejszych). Ciała zwykłych ludzi mają pogrzeb podniebny lub wodny. W pierwszym
wypadku, najbardziej rozpowszechnionym, ciała są rozdrabniane i przeznaczane na
pokarm dla sępów i innych ptaków. W drugim, po prostu spuszczane do rzeki. W
obu wypadkach właściciele ciał mają jeszcze okazję wspomóc istoty żywe.
Pochowanie ciała w ziemi jest stosowane tylko wobec największych złoczyńców,
ziemia ma zamknąć im dostęp do kolejnych dobrych wcieleń.
Jutro wracamy do Lhasy. A póki co, znowu się rozpadało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz