09 sierpnia, 2018

Lhasa 1

Czwartek, 09 sierpnia. Już Lhasie. Pozwolenia dotarły na czas. Trochę padało kiedy przylecieliśmy, mają tu zresztą powódź na Brahmaputrze, która w Tybecie nazywa się Yarlung Tsangpo, co widać z samolotu. Odpoczywam sobie zgodnie z zaleceniami (aklimatyzacja) i walczę z internetem, o dziwo dość skutecznie: dodałem do poprzedniego wpisu zdjęcia pand i Wielkiego Buddy. Zaraz wybieram sie na miasto (tylko 450 000 mieszkańców), ale nie mogę oprzeć się pokusie wrzucenia jednego zdjęcia z lotu:
Gongga 7556 m
To najdalej wysunięty na wschód siedmiotysięcznik himalajski (jeżeli tu jeszcze można mówić o Himalajach - te pasma mają swoje nazwy, akurat to Konggar Shan, to zresztą teren obecnej prowincji Syczuan, która połknęła spory kawałek starego Tybetu), wspaniała sylwetka północnej ściany. I może jeszcze trochę lodu z rejonu pięciotysięczników?
Glaciers and peaks above 5000 m between Sichuan and Tibet
Połączenie przy pomocy VPN - to jest ten sposób na chińską cenzurę - jakoś dzisiaj działa, chociaż musiałem serio popracować, żeby je złapać (ciągle się uczę). Tuż przed wyjazdem przeczytałem informację, że Chińczycy zwiększyli o 300% skuteczność blokowania VPN-ów. Zobaczymy, jak będzie dalej.

1 komentarz: