Logistyka podobna jak przy wyjeździe do Panamy i Kostaryki: wycieczka Itaki, podobno hit tej firmy, miejsca rzeczywiście wykupione na miesiąc przed wyjazdem; nie zdążyłem załapać się na jedynkę. W skrócie ma to wyglądać tak: lot katarskimi liniami do Chengdu w Syczuanie przez Dohę w Katarze, jeden dzień w Chengdu i okolicach, przelot do Lhasy, 5 dni w Tybecie, przelot do Szanghaju, 2 dni w Szanghaju i powrót tą samą drogą do Warszawy.
W Chinach dostęp do wszystkich produktów Google, Twittera, Facebooka, etc., jest całkowicie zablokowany, ponieważ te firmy nie zgodziły się na wdrożenie państwowej chińskiej cenzury internetu, nazywanej Wielkim Chińskim Murem Ognia (Great Chinese Firewall). A ten blog na guglach siedzi... Jest więc problem, ale, jak to w internecie, na wszystko jest sposób, a niektóre sposoby (o dziwo legalne, choć utrudniane przez chińską kadrę informatyków) zostały opisane w przewodnikach. Może więc i mnie uda się przemyt na własny blog. A jak nie, to przynajmniej zostanie ta informacja, że wyjechałem.
Problem internetu, dotyczący zresztą całych Chin, to pestka w porównaniu z sytuacją polityczną w Tybecie. Polecam zainteresowanym książkę Roberta Stefanickiego "Czerwony Tybet. Komunizm w Krainie Śniegu". Przypominają się najgorsze okresy wynaradawiania Polaków w czasach rozbiorów. Bestialstwo "rewolucji kulturalnej" to jeszcze inna historia, bo dotknęło ono całe Chiny, ale w Tybecie miało szczególnie złowieszczy oddźwięk.
Ja tak o wysokościach, ale popatrzmy choćby na ten wspaniały brąz mapy Tybetu:
How bronze is whole Tibet! How may lakes! |
To the west of Lhasa: there we go. |
Jak to czym się ratować? Znakomitą herbatką tybetańską z masełkiem! Oczywiście z mleka jaka. Przy okazji podziwiam turystyczna krzepę i życzę udanego treku czyli wałęsania.
OdpowiedzUsuńTreku to raczej nie będzie, a chińska herbatka i zjełczałe (obowiązkowo) masło jaka to jednak nie koka... Ale spróbuję.
Usuń