18 lutego, 2018

Podglądanie dżungli, wulkan Arenal

Sobota, 17 luty. Jedziemy pod granicę z Nikaraguą podglądać zwierzaki w dżungli. Obok drogi olbrzymie plantacje ananasów, trzciny cukrowej, pomarańczy oraz pastwiska. Gleba ma wyraźny czerwony kolor. Jest pochmurno, szosa mokra a obok niej olbrzymie kałuże. Doganiamy deszczowy front.
Podglądanie prowadzi się z łódki na Rzece Zimnej (Rio Frio) z portem bazowym w miejscowości Los Chiles. Łódki są duże i mieścimy się bez problemu wszyscy w jedną:
A boat on the Cold River with tourists eager to watch birds and animals of the jungle. 
Wkrótce się rozpogadza i nawet przez pewien czas świeci słońce. Kilka bardziej udanych zdjęć, na przykład kuzyn naszych boćków:
Local tork. Looks different from our torks.
This bird has to dry its feathers before flight after underwater hunt. The feathers have no wax cover.
Monkeys!
 Carrying a baby.
Lizard basileus (?).
Spoon-beaks (?).
At the border. We are now very close to the Lake Nicaragua.
Po za tym czaple, kajman, leniwce, iguany i wiele innych, których nie dojrzałem albo nie zdążyłem sfotografować, albo nie znam nazwy, albo zdjęcia nie wyszły dobrze. A w drodze powrotnej:
Male iguana receives guests at the entrance to "Iguanas" restaurant.


No i moje marzenie, Volca'n Arenal z punktu widokowego:
Volca'n Arenal from a view point.
A powinno być tak:
Photo of the volcan on the wall of a small, open air, drink bar at the view point. The volcan is renown for its almost perfect cone shape.
Czekaliśmy chwilę, może wulkan się odsłoni, ale zamiast tego przywiało deszcz. Typowy opad wygląda następująco: pięć minut ulewy i dziesięć minut mżawki. Na szczęście mały bar na punkcie widokowym ma dużą wiatę, więc przeczekaliśmy. Nawet jak pada to jest ciepło, za ciepło na kurtkę. Dobrze jest wiedzieć, że akurat mamy tu porę suchą.
Jutro dzień transferowy do portu Quepos nad Pacyfikiem, spędzimy tam trzy noce.

2 komentarze:

  1. Przemiłe stworzonko ten bazyliszek, co ponoć grasuje niedaleko mnie na Starym Mieście, alem go jeszcze nie spotkał. Przeczytałem w wiki, ze nazywają je jaszczurkami Jezusa, bo potrafią biegać po wodzie. To musi być ciekawy widok, swoją drogą. Rzeki tropikalne niesamowite. Wryły mi się w pamięć z filmów Herzoga ( m.in. o tym szalonym konkwistadorze, którego genialnie zagrał Klaus Kinsky) i Ciro Guerry "W objęciach węża", no, ale tam jest Amazonka i to czarnobiała, niestety. Co do wulkanów, to Islandia ostrzega przed wybuchem - na pewien czas ruch lotniczy weźmie na wstrzymanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, bazyliszki potrafią chodzić po wodzie. Ten na zdjęciu to samiec; samice są mniej efektowne, ale też zielone.
      Rzeki tropikalne niejednemu dały w kość, zwłaszcza w porze deszczowej. Między innymi Rio Chagres wykończyła kompletnie francuskich budowniczych Kanału Panamskiego - budowę przerwano. Była to podobno największa katastrofa finansowa w dziejach świata. Prawie wykończyła Amerykanów, którzy podjęli budowę, ale ci mieli więcej konceptu i zamienili cały jej dolny bieg w olbrzymie sztuczne jezioro. Przestawili się też na budowę śluz, początkowo kopano do poziomu morza.

      Usuń