24 lutego, 2018

Wioska Indian i nieoczekiwana przygoda z Lufthansą

Piątek, 23 lutego. Uff, co za piękny dzień! Zacznę od przygody, bo od niej zaczął się ten dzień, a i rzutuje ona na cały dalszy ciąg mojej opowieści. O godzinie 5:49, czyli chwilę przed wstaniem z łóżka, otrzymałem smsa od Lufthansy z przeprosinami za odwołanie naszego lotu. Bam! Nic więcej nie wiadomo, ITAKA pracuje nad problemem, a my o naszej standardowej porze wyjeżdżamy na kolejną wycieczkę. Wioska Indian, opowiem o niej później, potem ruiny pierwszej Panamy, złupionej i spalonej doszczętnie przez angielskich korsarzy. I na lotnisko, wiadomo już, że zostajemy na jeden - dwa dni i musimy odebrać od Lufthansy vouchery na hotel. Jeszcze długie czekanie na transfer do hotelu, gdzie ostatecznie też dowiadujemy się jak nas przebukowano. Z wyjątkiem kilku osób, które lecą w sobotę, cała reszta odlatuje dopiero w poniedziałek przez Meksyk do Frankfurtu; w Warszawie będziemy we wtorek wieczorem. W końcu coś nowego, niech żyje przygoda, długie spanie rano i dwa dni relaksu na koszt Lufthansy. A że zmęczenie, jak to pod koniec podróży, daje o sobie znać, więc relację i zdjęcia z tego bardzo ciekawego dnia uzupełnię jutro. Chyba będę miał na to sporo czasu... Dobranoc :-)
Dzień dobry. No tak, potem długo wspomina się takie podróżnicze przygody i rzeczywiście naopowiadaliśmy sobie wiele kawałków o lotach i nielotach. Z drugiej strony odwołany lot oznacza niejednokrotnie przedłużenie rozstania z bliskimi, którzy mogą potrzebować naszej obecności, i zawalenie wielu spraw zawodowych. A i do zakończenia tej podróży jeszcze kawałek...
Wioska Indian Embera' nad rzeką Chagres w Parku Narodowym Soberania. Jedziemy autobusem około trzech kwadransów, potem przesiadamy się na motorowe pirogi:

Moto-pirogues, our transport means on the Chagres river.

Produced from one tree trunk and heightened used the same type of wood.
On the river.
Te łódki to prawdziwe dłubanki z burtą podwyższoną o jedną deskę. Przy takim obładowaniu, jak na powyższym zdjęciu, podwyższenie burty jest niezbędne. O ile zwykle z łódek trzeba wybierać wodę, to obserwowałem jak do tych dłubanek ją na postoju wlewano - trzeba zapobiegać wysychaniu, co przy tym słońcu nie jest trudne. Początkowo płynie się spokojnie po sztucznym jeziorze, ale po wejściu na rzekę pojawiają się kamieniste bystrza, silniki Suzuki trzeba podnieść i wspomagać łódkę na pych długim kijem, zajmuje się tym pomocnik na dziobie.
Widok na wioskę z wody:
The village as seen from the river.
Wita nas "szefowa":
The village "chieftain" for tourists. The tatoo needs to be made every few days but is obligatory for girls and females - it denotes the community they are members of.
Szefowa opowiada nam o życiu w wiosce, odpowiada na pytania, dozoruje przygotowanie poczęstunku (świeżo złowione ryby i bananowe placuszki podane w bananowych liściach, wodę i owoce przywozimy z sobą):
Our meal in banana leaves: fish from the river with banana pancakes.
I jeszcze pokaz indiańskich tańców:
 Girls dance, boys play music and watch them.
After dances.
W międzyczasie możemy chodzić swobodnie po wiosce i fotografować:
We can walk around and take photos.
Old style roof.
Modern style roof and kitchen stuff.
School and teacher's house (now closed because of vacation).
No sophisticated dress is necessary.
Life is sometimes tough, even here.
No i trzeba wracać:
Our captain invites a company down the river.
The shaman, they say "botanist", the only old man we've seen in the village. Going with a cure?
Oprócz niektórych sterników łodzi i zielarza, w wiosce widzieliśmy tylko młode kobiety i młodszą lub starszą "dziatwę". Czyżby dorosłym mężczyznom i starszym kobietom nie wypadało pokazywać się w takim turystycznym kontekście? Do domów nie pozwolono nam wchodzić i zresztą nikt nas nie zapraszał. Szaman został przedstawiony jako człowiek, który może pomóc w naszych chorobach, ale chętnych na pacjenta wśród nas nie było.
W Panamie mieście odwiedzamy jeszcze ruiny pierwszej zabudowy miasta:
Remnants of the Jesuits church and cloister in the first Panama city, which was destroyed by British pirates in XVII century.
The tower of the cathedral, one can climb it up using the modern staircase inside.
I na koniec dnia, po długim pobycie na lotnisku, dojeżdżamy do naszego nowego hotelu, w którego pobliżu:
An interesting skyscraper nearby our new hotel in Panama city after our flight to Frankfurt was canceled by Lufthansa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz