12 maja, 2019

Markizy: Nuku Hiva 1


Sobota, 10 maja. Dla porządku sprostuję, że samolot miałem o 7:45, ale transfer z hotelu o 6:15. Mogłem więc zjeść na lotnisku śniadanie. Po drodze na Markizy lądujemy na Fakarava w archipelagu Tuamotu. Te wyspy to typowe atole z rafą koralową i laguną w środku, czyli bez wulkanu:
Typical coral atoll, Tuamotu Islands
Główna część wyspy to pierścień skamieniałego koralu. Prawie nic tu nie rośnie, choć czasem się to uda kilku palmom kokosowym, ale za to w atolu pełno ryb (biorą podobno na pusty haczyk) i doskonałe warunki do snorkelingu i nurkowania. Są też marae, ale jak wynika ze zdjęcia w budynku lotniska, bez ahu, raczej podobne do tych z Wysp Cooka. Zdarzają się olbrzymie atole, ponad 1500 km kwadratowych, a Fakarava nie należy do najmniejszych (fragment atolu po starcie samolotu, całego pierścienia nie widać):
Fakavara, Tuamtu Islands, a very big lagoon
W magazynie pokładowym Air Tahiti artykuł o święcie narodowym Polinezji Francuskiej, które przypada 5 marca. Jest to rocznica przybycia na Tahiti 30 misjonarzy angielskich w 1796 roku. Według autorki artykułu przyjęcie chrześcijaństwa to najważniejsze wydarzenie w historii Polinezji. Święto zostało ustanowione w 1978 roku, kiedy Polinezja Francuska uzyskała pierwsze formy niezależności od Francji. Obecnie jest określana przez rząd francuski jako najbardziej niezależne zamorskie terytorium francuskie, co nie wszystkich zadowala, bo działa tu ruch dążący do pełnej niezależności. Co ciekawe, po dziesięciu latach działalności misjonarzy angielskich (nie byli zresztą pierwsi, wcześniej dotarli tu misjonarze hiszpańscy, ale nic nie zdziałali) ich sukces był zerowy, czyli zero nawróceń. Większość wróciła do Anglii, ale jeden pastor został i doprowadził do nawrócenia i chrztu króla Tahiti Pomaru II w 1819 roku. Historia dynastii Pomaru jest ciekawa, bo mogła ona powstać tylko dzięki białym kondotierom, a dokładniej dziesięciu marynarzom z Bounty (słynny bunt marynarzy, którzy zamiast płynąć do Anglii postanowili wrócić na Tahiti, wsadzili kapitana i jego zwolenników do szalupy, i zrobili co chcieli), których muszkiety umożliwiły w końcu zwycięstwo jednego z klanów do tej pory trzymających się wzajemnie w równowadze i nie pozwalających nikomu na objęcie władzy nad całą wyspą. Za władcą poszła reszta ludności, jeszcze po drodze mała (wygrana) wojna z „dysydentami”, jak ich określa artykuł, czyli zwolennikami połączenia chrześcijaństwa z miejscowymi kultami, i już Wyspy Towarzystwa były chrześcijańskie. Do tej pory przeważa tu zdecydowanie protestantyzm, podobno pierwsze skrzypce grają obecnie adwentyści. Dla odróżnienia Markizy są całe katolickie, ale i 400 metrów od lotniska w Papeete odnajduję kościół parafii św. Józefa, a na Raiatea mijamy pod drodze na lotnisko kościół z grotą z Lourdes. Skąd więc się tu wzięli Francuzi? Ano siedzieli od początku na Markizach. Kiedy w 1836 roku na Tahiti przybyło dwu misjonarzy francuskich, oczywiście katolickich, zostali oni aresztowani i deportowani. Francja uznała to za afront i po długiej a bezskutecznej wymianie not dyplomatycznych wysłała okręt, który z działami wymierzonymi w Papeete zmusił panującą wtedy królową Pomaru IV do poddania się. Po kilkuletnim buncie związanym z ucieczką królowej na Raiatea, skąd wróciła do Papeete po uśmierzeniu buntu, jej doradcami byli już tylko Francuzi, ale wcale się nie oglądali na jej życzenia. Jej syn, Pomaru IV, abdykował w 1881, a Francuzi stopniowo zajęli wszystkie pozostałe archipelagi obecnej Polinezji Francuskiej, choć nie obyło się bez walk. (Rozpisałem się tak w samolocie, bo za oknem tylko błękit i błękit, a lot trwa cztery godziny).
Co do Nuku Hiva to dla zachęty załączam widok z góry na Taiohae, gdzie mieszkam:
Taiohae, Nuku Hiva, Marquesas Islands
Lotnisko jest po przeciwnej stronie wyspy i droga dojazdowa przewija się karkołomnie przez góry (przełęcz na wysokości 1000 m). Reszta w następnej relacji, bo na mnie już pora spać. Właśnie zaczął padać od dawna tu wyglądany deszcz.

1 komentarz:

  1. Miło popatrzeć. Zacząłem cos pisać o francuskich próbach nuklearnych na Mururoa, ale mi skasowało przypadkiem. Niestety, mieszkańcy pamiętają i chcą 9 słusznie) odszkodowań. Swoją drogą napaskudzić w tak rajskim pejzażu to gorzej niż błąd. To zbrodnia.

    OdpowiedzUsuń