01 maja, 2019

Valparaiso 3: Pablo Neruda

Wtorek, 30 kwietnia, Santiago de Chile. Przeniosłem się już w pobliże lotniska w Santiago. Jutro, jeszcze przed świtem, wyruszam w drogę na poszukiwanie Wysp Szczęśliwych, które w naszym kręgu kulturowym zawsze leżały tam, gdzie słońce zachodzi (a zaczęło się co najmniej od sumeryjskiego Gilgamesza). Ale zdążyłem jeszcze odwiedzić dom-muzeum Pabla Nerudy. Napiszę o tym więcej i wrzucę zdjęcia przy jakiejś dobrej okazji, bo teraz mi się oczy kleją, więc tylko coś nieco somnambulicznego na dobranoc:
Have a nice dream!
Czwartek, 2 maja. No więc wróćmy do Nerudy. Jego dom w Valparaiso (miał ich kilka, jak przystało na poetę komunistycznego):
Pablo Neruda house - museum
Zwykle przyjeżdżał tu na Nowy Rok oglądać pokaz sztucznych ogni odpalanych w porcie; widoki zresztą są stąd wspaniałe na wszystkie strony:
From neruda house towards the harbour

Nie bardzo mogę się odnaleźć w tej poezji, chociaż napoczęty przed wyjazdem początek Pieśni Powszechnej trochę mnie ruszył. Ale trzeba pamiętać, że oprócz nagrody Nobla miał jeszcze dwie nagrody pokojowe: stalinowską i leninowską (może ktoś wie, jaka była różnica między nimi). To coś mówi także o estetyce tej poezji. Miejscami napisze jakiś ciekawy kawałek, ale czy to wystarczy? Sadząc po internecie w Polsce, największym wzięciem cieszyłaby się jego wczesna poezja miłosna. Ale książek ani widu ani słychu. A na przykład taki cytat:
"Powoli umiera ten, kto nie podróżuje, kto nie czyta, ten kto nie słucha muzyki, ten kto nie obserwuje.
Powoli umiera ten, kto niszczy swą miłość własną, ten kto znikąd nie chce przyjąć pomocy.
Powoli umiera ten, kto staje się niewolnikiem przyzwyczajenia, ten kto odtwarza codziennie te same ścieżki, ten kto nigdy nie zmienia punktów odniesienia, ten kto nigdy nie zmienia koloru swojego ubioru, ten kto nigdy nie porozmawia z nieznajomym.
Powoli umiera ten, kto unika pasji i wielu emocji, które przywracają oczom blask i serca naprawiają.
Powoli umiera ten, kto nie opuszcza swojego przylądka gdy jest nieszczęśliwy w miłości lub pracy, ten kto nie podejmuje ryzyka spełnienia swoich marzeń, ten kto chociaż raz w życiu nie odłożył na bok racjonalności."

Ładne i akurat na miejscu w takim blogu jak ten, ale jak się chwilę zastanowić, to banalne, dęte i zafałszowane. 
Kupiłem w muzeum dwujęzyczny (hiszpańsko-angielski) wybór jego wierszy, ale tak średnio mi ta lektura idzie. Może trzeba wrócić do początku Pieśni Powszechnej, poświęconego przyrodzie Ameryki Południowej? Chyba tę część tłumaczył Gałczyński... (we wczesnych latach pięćdziesiątych, tłumaczenie zbiorowe)
W drodze do muzeum Nerudy można skorzystać z kolejki/windy (w hiszpańskim to jedno słowo: ascensor) Ducha Świętego. Podchodząc nie trafiłem na niego, ale w drodze powrotnej nie odmówiłem sobie przyjemności przejechania się nim (musiałem zresztą kilkakrotnie pytać o drogę):
The Holy Spirit Lift
Przy dolnej stacji trzech facetów szykowało na majowe święto sztandar z sierpem i młotem. Przyglądali mi się podejrzliwie. Bałem się pstryknąć focię. 

6 komentarzy:

  1. Wyspy Szczęśliwe? Chyba już tam byłeś?....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy ktoś powiedział, że Wyspy Szczęśliwe są tylko jedne? Poza tym podróżowałem wtedy na wschód, więc się chyba nie liczy (?). One zawsze są na zachodzie.

      Usuń
  2. Wierzę na słowo. A Góry Szczęśliwe też?

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam się od razu, że niestety nie mam nic do powiedzenia na temat tej poezji: w latach 70. po przeczytaniu "100 lat" Marqueza stałem się nałogowym czytelnikiem prozy iberoamerykańskiej i niestety, na poezję niewiele zostało mi miejsca. Ale faktycznie, te cytaty z Nerudy nie są zbyt odkrywcze... Co do tego sierpa i młota... to bardziej zastanawiają mnie nie pojedyncze sierotki po najlepszym z ustrojów, ale manifestacje (i to dośc masowe) z Wielkim Językoznawcą na transparentach w Moskwie (i nie tylko).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, bliższa koszula ciału, też to tak odczuwam. Ale i w Ameryce Południowej mają te narzędziowe problemy.

      Usuń