21 maja, 2019

Papeete

Niedziela, 19 maja. Jak to w niedzielę, wypada zacząć od miejscowej katedry:
Notre Dame of Papeete
Sylwetka typowo europejska, ale wystrój coraz bardziej miejscowy, zwłaszcza po ostatniej renowacji w 2005 roku. Na przykład fragment Drogi Krzyżowej:

Cross Road by a local artist
A to dar rzeźbiarza z Markizów dla katedry, w głębi bardzo ekspresyjne Ukrzyżowanie:
A gift from a Marquesian sculptor
Msza w niedzielę jest tylko o 8 rano (w dni powszednie o 5:50, czasem też wieczorem). Za to bazar (Marche) pracuje od 4:30, ale mięso i ryby tylko do 9, owoce dookoła hali do oporu, każdego dnia:
Local food market
Wracam do domu, szykuję sobie śniadanie, siadam, żeby je zjeść i zasypiam na dwie godziny.
Po południu idę zwiedzać miasto, jest jak wymarłe, nawet samochodów ledwo ledwo. W piątek sklepy zamykają o 16 (a że przyleciałem po 17, poratował mnie sklep na stacji benzynowej po sąsiedzku), w sobotę sklepy spożywcze są otwarte tylko do 12, w niedziele wszystko, włącznie z restauracjami, jest zamknięte. Znalazłem tylko dwa miejsca, gdzie można zjeść czy napić się kawy, otwarte 7/7, i MacDonaldsa, gdzie wstąpiłem na szejka czekoladowego. Wieczorem otwarte są knajpy pod gołym niebem na nadbrzeżu. Jedyne miejsca, gdzie można zauważyć większa liczbę ludzi to ogródki dziecięce w parku nad oceanem:
Children garden, the only place where you can see on Sunday more than three people together
Fragment nadbrzeża na wysokości portu jachtowego:
Along the sea shore
Widok na sąsiednią wyspę Mo'orea:
Mo'orea Island
Odwiedziłem też dzielnicę/ ulicę rządową:
Presidential and governmental quarter
z pomnikiem Polinezyjczyków (ochotników) poległych w Pierwszej Wojnie Światowej:
Monument of Polinesian soldiers who died in World War I
i pomnikiem de Gaulle'a i Polinezyjczyków, którzy oddali swoje życie za Francję w Drugiej Wojnie Światowej:
De Gaulle and WWII monument
Obecny prezydent (a niedługo będą wybory) opowiada się zdecydowanie za pełną niezawisłością Polinezji Francuskiej i taki pogląd panuje na Wyspach Towarzystwa, ale już np. Markizy sa zdecydowanie przeciwko odrywaniu się od Francji. Więc może trochę lżejsza sztuka dla odmiany:
A huge mural (Mother Earth???)
A teraz morska zagadka dla żeglarzy: czy to jest żaglowiec, czy tylko udaje żaglowiec? Nazywa się Wind Spirit:
Wind Spirit
Na pożegnanie niedzieli chińska Matka Boska z parafialnej gazetki z okazji Dnia Modlitw za Kościół w Chinach:
Chineese Notre Dame (because of the Day of Prayer for the Church in China, from parish magazine)

Poniedziałek, 20 maja. Nie udało mi się zorganizować żadnego zwiedzania, więc dalej odpoczywam (czego wyraźnie potrzebuję, co widać chociażby po tym, że nie odczuwam potrzeby zobaczenia ani kolejnego marae ani przylądka, z którego Cook obserwował przechodzenie Wenus przez tarczę Słońca). Odpoczywam, spaceruję i robię zakupy. Przygotowuję się do powrotu do Santiago de Chile. Odlot mam dzisiaj w nocy o czwartej nad ranem, przylot, po międzylądowaniu na Wyspie Wielkanocnej, o 21:45 czasu lokalnego (przesuwam zegarek o sześć godzin do przodu w porównaniu z czasem tahitańskim).
Obserwowałem dzisiaj rano rzęsistą ulewę, która zbliżała się od strony gór, ale w Papeete nie spadła ani jedna kropla deszczu - ulewa szła sobie dookoła krateru (co się działo w środku krateru nie wiem). Na markizach z zazdrością mówią, że na Tahiti nie ma problemów z wodą, co pewnie jest związane z tym, że najwyższy szczyt Tahiti ma ponad 2200 m, a na Markizach, tam gdzie byłem, co najwyżej 1200 m. Jeszcze widok z mojego okna (ta wieżyczka to ratusz):
From my window

1 komentarz:

  1. No tak, Francja zawsze pamiętała o swoich poległych, których wczesniej wyeksportowała na fronty I i II wojny światowej. Tak samo zresztą jak Zjednoczone Królestwo. Niemcy nie za bardzo mieli kogo eksportować, poza Kaszubami, Ślązakami i Mazurami, no bo wczesniej zdążyli wymordować sporą liczbę Herero w Namibii. No a poza tym, jakiś czarnuch walczący za Kaisera (nie mówiąc nic o tym z wąsikiem)... Ciekawe te zdjęcia z kościołów. Msze odprawiane wyłącznie po francusku? Rafa koralowa, eh, fajnie by było nurknąć...

    OdpowiedzUsuń