Środa, 1 maja. Rapa Nui czyli Isla de Pascua czyli Wyspa
Wielkanocna (WW). Dzisiaj miałem prawdziwą majówkę, z wyjątkiem tego, że
musiałem wcześnie wstać. Ale potem pełny luz. Samolot miał opóźnienie ponad trzy
godziny (chyba z okazji 1 Maja :-) ),
a potem jeszcze prawie pięć godzin lotu przez trzy i pół tysiąca kilometrów nad
Oceanem Spokojnym. Można się naprawdę zmęczyć takim odpoczywaniem, co i mnie się
przytrafiło, oprócz dość silnego bólu gardła. Ale w Hanga Roa (jedyna
miejscowość na WW) świeciło słońce i było dwadzieścia sześć Celsjusza. Jak mi
powiedział mój gospodarz, który wyjechał po mnie na lotnisko, był to pierwszy
taki letni dzień tego lata, które tu zresztą się już skończyło. Bo lato było
niezwykle chłodne (9 C jak na strefę podzwrotnikową, a może nadzwrotnikową z naszego punktu widzenia, to rzeczywiście niezbyt dużo) i deszczowe. Morze było cały czas tak wzburzone, że przez
kilka miesięcy nie było można rozładować żadnego statku (przeładowuje się zawsze
towar na barki, bo tylko one mogą wpłynąć do portu). Dzisiaj na redzie stoją
dwa statki, widok tu bardzo rzadko spotykany.
Wieczorem idę na krótki spacer nad morze, żeby przyjrzeć się
ahu (kamiennym platformom obrzędowym) i ustawionym na nich na nowo (wszystkie zostały
zwalone przez miejscowych w XVII – XVIII wieku) moai czyli
(najprawdopodobniej) posągom przodków strzegących kiedyś wsi swoich potomków. A że to
są akurat moai „zachodzącego słońca”, więc trafiam na tłumek turystów czyhających
na ten klasyczny obrazek z WW (ja akurat na zachód nie czekałem, ale jak widać,
był on już blisko):
|
Waiting at the Tahat comlex of three ahus for sunset |
|
Moai in the sunset |
Do moai zresztą nie można podchodzić, a pod światło nie
widać z daleka ich szczegółów. Trzeba się będzie wybrać z rana. Oprócz
budzących takie zainteresowanie moai, są tu też ślady po zabudowaniach wioski,
w tym ciekawego budynku w kształcie łodzi (w pełnej postaci przypominał łódź odwróconą
do góry dnem):
|
Remnants of a boat shaped house and other houses |
Jest też jeden moai leżący i jedna głowa:
|
Most of moai are on the ground |
Czwartek, 2 maja. Pada, ale z przerwami, zachmurzenie całkowite, ale z przejaśnieniami. Temperatura około 20 C, wilgotność zbliżona do 100%. Zapowiadają dalsze opady. Zdrowie pod psem, samopoczucie wspaniałe. Internet raczej wolny, więc nie będę was zarzucał zdjęciami, ale jeszcze trochę wulkanów:
|
Rano Kau volcano (313 m) and Hanga Roa village |
|
Towards Maunga Terevaka, the highest and youngest volcano (507 m) |
I kilka szczegółów z kompleksu archeologicznego Tahat:
|
The biggest of Tahat's ahu |
|
Moai with pukao, a headdress made of red volcanic tuff |
|
The third ahu with moai |
|
The three ahu together |
Teraz mam już osiem godzin opóźnienia w stosunku do was, jest jedenasta przed południem. Może się jeszcze gdzieś wybiorę, pada tylko od czasu do czasu. (Akurat znowu :-( )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz