Wtorek, środa i czwartek, 7-9 maja. Opoa na wyspie Raiatea. Jak tu
doleciałem już było opisane. Z lotniska odebrał mnie Cyryl (Cirille), zawiózł
najpierw do sklepu (jestem tu na własnym utrzymaniu) a potem do swojej Oviri
Lodge. Przyznam się, że poszedłem spać, a po południu pisałem i przywykałem do
tutejszej temperatury. To miło nie mieć nic do roboty, kiedy jest powyżej 30 C.
W środę z rana też się byczyłem, zresztą późno wstałem, ale po południu popływałem
trochę i wypróbowałem kajaki, jakie tu mamy do dyspozycji, a dokładniej dwie
jedynki, są oprócz tego jeszcze dwa kajaki dwuosobowe. Zwykle służą do podpłynięcia
na małą motu (wysepka na rafie koralowej), gdzie można pływać z fajką i
obserwować podwodne życie (snorkeling). Kajaki
są podobne do tych, na których pływałem na Aitiutaki:
Kayaks: I used that with paddle or red one |
Pod wieczór wybrałem się kajakiem przez zatokę na przeciwległy cypel,
gdzie leży Taputapuatea, czyli najważniejsze marae w Polinezji. Przypływali to
wodzowie, a’iki, poszczególnych wysp, żeby otrzymać swoją inwestyturę. Podobno
nawet z Nowej Zelandii. I ja tu przybyłem z daleka tylko ze względu na to marae, ale
jedynie po to, aby je obejrzeć. Podwójne tapu (tabu) w nazwie mówi samo za
siebie. Jest to właściwie kompleks przynajmniej 5 marae. Oczywiście wszystko odbudowane
poczynając od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Klasyczne marae z Wysp
Towarzystwa to wybrukowany płaskimi kamieniami prostokąt z kamienną platformą na
jednym końcu, obudowaną olbrzymimi blokami i wypełnioną kamieniami:
Marae Taputapuatea |
Ahu (the platform) of a smaller nearby marae |
Ta
platforma nazywa się … ahu i była miejscem przeznaczonym dla przodków i bogów. Na
samym marae i w jego pobliżu stało wiele drewnianych konstrukcji w tym domy,
totemy i wysokie stoły do składania ofiar. Ofiary spożywały ptaki, co było
traktowane jako znak zadowolenia ze strony bogów. Oficjalne wejście od strony morza znajdowało się pomiędzy dwoma marae położonymi tuż nad brzegiem:
Official entrance from the see between two marae |
Tutaj, przy tym kamieniu, wódz zostawał wodzem:
The stone of chiefdom |
Tylna ściana ahu Taputapuatea zbudowana z wielkich bloków koralowych (jak prawie wszytko tutaj):
Huge coral stones (over 2 m high) were used to build this main ahu |
Wracam przez zatokę o
zmierzchu, zaskakuje mnie głośny harmider ptaków dochodzący z górskiej dżungli
po mojej stronie.
W czwartek wstaję wcześnie i znowu płynę do Taputapuatea. Niebo nad
głową i Internet zapowiadają deszcz, ale jednak rozpogadza się. Część powyższych zdjęć została zrobiona w czasie tej porannej wycieczki. Po powrocie odpoczywam na plaży w plastikowym leżaku i próbuję pstryknąć strasznie płochliwe kraby biegające wzdłuż linii zasięgu fal:
Crab (not so easy to get) |
Po południu
trochę wiosłuję, przecież rzadko mam taką okazję, ale wieje silny wiatr i na otwartej przestrzeni jest spora
fala, więc zbyt daleko się nie zapuszczam.
Co ciekawe, na sąsiedniej wyspie Bora Bora było podobne ogólnopolinezyjskie centrum ceremonialno-religijne, a więc były jakby dwa stowarzyszenia. Niektóre klany z Bora Bora należały do centrum na Raiatei i odwrotnie. Podobny podział istniał wśród klanów na innych wyspach. Obecnie tylko Taputapuatea ma publicity, ale na planszach wspominają też o Bora Bora jako (byłym) konkurencyjnym centrum. Taputapuatea został wpisana w 2017 roku w Krakowie na ogólnoświatową listę dziedzictwa kulturalnego ludzkości. Marae na Wyspach Towarzystwa zaczęły być budowane w XV wieku.
5 archipelagów i 150 wysp. Niezła ta Polinezja Francuska.
OdpowiedzUsuńA ileż wspomnień. Nie szukając daleko Gaugain ze swoimi znakomitymi obrazami z Tahiti. Czy Jacques Brel i jego "Les Marquises"... choć dla niego były to raczej smutne tropiki, bo pojechał tam umrzeć. Ale wyspy przepiękne i mam nadzieję, że takie zostaną.