10 sierpnia, 2017

Blue Mountains


W Błękitne Góry jadę dokładnie trasą pierwszej wyprawy, której udało się strawersować Great Dividing Range, Wielki Grzbiet Oddzielający wschodnie wybrzeża Australii od środka kontynentu. Jej sukces, w roku 1814, wziął się z pomysłu wędrowania grzbietem a nie dolinami. Dlaczego, zaraz pokażę na zdjęciach. Teraz tą trasą leci Great Western Highway i linia kolei podmiejskiej. Do głównego górskiego kurortu w pobliżu Sydney, Katoomba, jedzie się pociągiem dwie godziny. Na potrzeby tej podróży zaopatruję się w kartę Opal, która znacznie ułatwia poruszanie się środkami komunikacji publicznej w Sydney, dając jednocześnie drobne zniżki w porównaniu z pojedynczymi biletami i darmowe przejazdy po przekroczeniu pewnych limitów dziennego i tygodniowego.
Mają tu kilka świetnych patentów. Na przykład oparcia siedzeń w pociągach podmiejskich są przestawiane, tak że zawsze można siedzieć twarzą w kierunku jazdy, niezależnie od tego w którą stronę taki wahadłowiec jedzie. Albo tak się ustawić, żeby słońce nie świeciło w oczy. Inny wspaniały pomysł to zamykanie ruchu samochodów na skrzyżowaniach ze światłami (chociaż nie wszystkich) aby piesi mogli sobie przejść po skosie a nie obchodzić dookoła skrzyżowania przez dwie zmiany świateł.
Nazwa Góry Błękitne, jak sobie tłumaczę angielską nazwę Blue Mountains, wzięła się z niebieskawego zabarwienia w jakim ukazują się patrzącym z pewnej odległości. Także kolor nieba ma tu być intensywniej niebieski. Zwykle wyjaśnia się to wpływem olejku eukaliptusowego wydzielanego przez niezliczone rosnące tu eukaliptusy.  Powietrze przesycone olejkami było również powodem utworzenia uzdrowisk. Ale tak naprawdę jest to najbliższe miejsce, gdzie można uciec od letnich upałów w mieście. Wysokość około 1000 m npm. Fizycy zapytani wprost przez władze kurortu o pochodzenie niebieskawego zabarwienia, odpowiedzieli niezbyt poetycko, że to efekt rozpraszania Raleigha na drobnych zanieczyszczeniach powietrza i wszystko oglądane z daleka nieco niebieszczeje.
W Katoombie idę sobie spacerkiem ze 2 – 3 km, ignorując Opalowe autobusy, do najbliższego punktu widokowego, Echo Point. A oto co z niego widać:
 
Teraz można się domyśleć niepowodzenia pierwszych wypraw przez góry: pionowe klify zastępowały drogę eksploratorom poruszającym się wzdłuż rzek i próbującym przekroczyć dział wodny. Zamiast szukać drogi przez klify, wystarczyło po prostu wyjść grzbietem od razu na płaskowyż, jaki tworzą te góry z małymi wysokościami względnymi szczytów, ale przepaścistymi dolinami wciętymi na dobrych kilkaset metrów:
 
Z Echo Point widać Trzy Siostry:
a z Trzech Sióstr Echo Point:
Od Trzech Sióstr schodzę do doliny systemem schodów i drabinek, nazywanym Giant Starcase, śmiało poprowadzonym przez klif:
Kończy się to zejście 400 m poniżej Echo Point. Teraz mam do wyboru dwa kierunki. Jeżeli pójdę w prawo, dojdę do trzech wielkich atrakcji: 1) Scenic Skyway to kolejka linowa przerzucona poziomo nad odnogą doliny, z klifu na klif, 2) Scenic Railway to kolejka szynowa na dno doliny (tak jakby Gubałówka, ale reklamowana jako mająca największe nachylenie na półkuli południowej) oraz 3) Sceniscender, czyli kolejka linowa na dno doliny. Jeżeli komuś się nie podoba, to może sobie też wejść/zejść przez klif. Jeżeli pójdę w lewo, to na pewno będę musiał się drapać na górę po schodach. Wybieram krakowskim targiem: idę najpierw w prawo, ale kiedy dochodzę do innego szlaku dolinnego, skręcam w lewo. I trafiłem w dziesiątkę - jestem sam. Ptaki śpiewają, słońce praży gdzieś tam w górze, ale las (deszczowym go nazywają) jest gęsty i chłodny. Ścieżka trawersuje zbocze poniżej klifów jeszcze sporo ponad dnem doliny. Strumyczki płyną w dół, olbrzymie drzewa sterczą nad głową:

Najbardziej mnie ucieszył widok paproci drzewiastych:
W końcu muszę podejść z powrotem na górę. Robię to wzdłuż potoku z kilkoma kaskadami wodospadów, jak na przykład, Linda Falls:
Już pod koniec podejścia, w kotlince Fern Bowl, znajduję opis miejscowych roślin i zwierząt, które można w niej spotkać. Większości tych angielskich nazw nie znam, ale z 6 wymienionych gatunków węży rozpoznaję przynajmniej 4 jako jadowite. Komentarz na tabliczce ze spisem: Jeżeli naprawdę natkniesz się na węża, to zostaw go w spokoju. Milutki kraj. Po chwili ciężko dysząc mija mnie jakiś facet, puszczam go z przyjemnością przodem.
Ten mój szlak podejściowy, tylko trochę łatwiejszy od zejścia Giant Starcase, został zbudowany w latach 1893-4. Czy ktoś myślał w tym czasie u nas o drogach takich jak na przykład Orla Perć w Tatrach? Teraz odtworzono jego oryginalną konstrukcję łącznie z ławeczkami w stylu tamtej epoki:
Przysiadłem na chwilę. To był naprawdę niezwykły dzień.
Dan w Auckland.

4 komentarze:

  1. Ciekawy opis i pejzaże. Zainteresowały mnie te paprocie drzewiaste jak małe palmy: jakieś relikty z całkiem dawnych czasów... Co do Orlej Perci polemizowałbym z przedmówcą: pierwsze odcinki były gotowe zaledwie 10 lat później, no i jednak to były trochę inne odcinki od Giant Starcase i innych szlaków w Blue Mountains ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też zainteresowały te paprocie drzewiaste i dlatego tak się ucieszyłem, kiedy je na własne oczy zobaczyłem (jeżeli je dobrze zidentyfikowałem). Sprawdziłem zresztą teraz w internecie i wygląda, że są tym, za co je wziąłem. Po polsku nazywają się olbrzymkowce.
    W Blue Mauntains, grupa ludzi forsujących kaniony (kanionistów?) znalazła w 1994 drzewo nazywane Woollemi Pine, które wcześniej znane było tylko w postaci skamielin. A gatunek jest stary, takie sosny oglądały dinozaury. Dorastają do 30 m wysokości.
    Co do sztucznych ułatwień na skalnych drogach, to widać sprawa wisiała na przełomie ubiegłych wieków w powietrzu, a chyba najwcześniej pojawiły się w Alpach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Góry zawsze są bardzo ładne.Sam na przykład rewelacyjny artykuł na temat gór przeczytał na stronie internetowej https://climb.pl/blue-mountains-najpiekniejsze-gory-australii/ .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te góry są naprawdę bardzo ładne i interesujące. Żałuję, że miałem na nie tak mało czasu. Dziękuję za link do wspaniałego artykułu o Blue Mountains - zawiera dużo praktycznych informacji i wspaniałe zdjęcia.

      Usuń