01 sierpnia, 2017

Kakadu 2

Śpię bez problemów do budzika, ale znowu muszę wstać przed wschodem słońca. Śniadanie 6:30, wyjazd 7:15. Zaczyna się kolejny dzień Kakadu. I od razu sztuka naskalna. Oto jedna z galerii w Ubirr (i nasz kierowca-przewodnik):
Na tym brązowym gzymsie znowu mrożąca krew w żyłach historia młodej dziewczyny, która zjadła rybę barramundi w czasie kiedy obowiązywało tabu na jej jedzenie. Została ukarana przebiciem nogi dzidą, co z kolei uznano za zbyt surową karę i doszło do wojny między klanami. Galerie, czytaj miejsca święte ale również często miejsca przebywania pod olbrzymimi okapami skalnymi w porze deszczowej, powstawały na skraju Ziemi Arnhema, oddanej obecnie na własność Aborygenom (znaczy się nie do wykorzystania rolniczego i przemysłowego) lub na skałach wysuniętych jak wyspy z tej krawędzi:
A to skalne wzgórze - punkt widokowy, z którego zrobiłem te widoczki; wokół niego znajdują się zwiedzane przez nas galerie:
Widok w stronę Wyżyny Arnhema: 

I jeszcze trochę sztuki. Rentgenowskie rysunki żółwia i ryb:

Dowód na występowanie na tych terenach tygrysa tasmańskiego (gatunek już nie istniejący, ostatnio widziany na Tasmanii o znacznie chłodniejszym klimacie) w okresie po ostatnim zlodowaceniu (charakterystyczne pasy na tyle tułowia, ujęcie niestety przez gałęzie na pierwszym planie):
I jeszcze tzw. Mimi "z otwartymi ustami" (to jeden z przykładów specjalnego stylu ich malowania):
Warto zwrócić uwagę na jego wyposażenie. W prawej ręce trzyma miotacz dzid (o nim trochę dalej), w lewej dzidy (do polowania na ryby i małe zwierzęta) i torbę.
A po skałach kolejny rejs, tym razem po East Aligator River (biali odkrywcy tych terytoriów pomylili krokodyle z aligatorami i tak już zostało):
A oto kilku przystojniaków (lub ślicznotek, konia z rzędem temu, kto sprawdzi płeć krokodyla):





Otwierają paszczę, kiedy coś je zdenerwuje, w tym wypadku fale wzbudzone przez szybko płynącą łódź. Powinno się je nazywać krokodylami estuaryjnymi (ujściowymi?), a nie słono wodnymi, bo mogą przebywać zarówno w wodach słonych i słodkich, zresztą woda słona w porze suchej sięga wiele dziesiątków kilometrów w głąb rzek.
Jak stosuje się miotacz dzid? Oto pokaz w wykonaniu sternika-przewodnika łodzi na Ziemi Arnhema (przerzucił na drugi brzeg do Kakadu):

Pozwolili nam na chwilę wysiąść z łodzi po stronie Ziemi Arnhema - rzeka stanowi granicę między nią a Kakadu; do wjazdu na Ziemię Arnhema trzeba dostać pozwolenie od Aborygenów, ale ten rejs jest w organizowany przez nich w stu procentach.

miotacz do dzidy
leci trzcina zdrewniała
podziw turystów

na krokodyla raczej
kulę stalową szykuje

To bardzo młode jeszcze chłopaki (płyną dwie łodzie z takim samym programem), skończyli szkołę średnią w Darwin, teraz pracują "u siebie". Przyznał mi się jeden, że na krokodyla to chodzą ze strzelbą, pod warunkiem, że dostaną pozwolenie na takie polowanie. Krokodyle były już na wyginięciu wystrzelane przez białych (nasz przewodnik jako dziecko kąpał się w przywsiowym billabongu) i musiano je wziąć pod ochronę (tak skutecznie, że do tego billabongu nikt teraz pod żadnym pozorem nie wchodzi). Trzeba jednak trochę te krokodyle ograniczać, więc od czasu do czasu się je strzela).
Było jeszcze na zakończenie wycieczki oglądanie drugiego billabongu, tym razem z brzegu, odwiedziny w drugim ośrodku informacyjnym parku, ale na zakończenie postu przerzucę się w trochę inne klimaty:
Wielka dziura w ziemi i wznoszące się nad nią hałdy kopalni oraz ośrodek wzbogacania rudy uranu (w tyle urwiska krawędzi Ziemi Arnhema) są położone na terenie parku narodowego, chociaż formalnie z niego wydzielone. Znajduje się tu 15% światowych zasobów tego pierwiastka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz