28 sierpnia czasu lokalnego. Jeszcze jedna
zagadka się wczoraj wyjaśniła. Ta olbrzymia choinka, którą sfotografowałem na
Atiu i dopytywałem się czytelników, co zacz, to Araucaria heterophylla, nazywana po angielsku Norfolk
pine, drzewo endemiczne dla Wyspy Norfolk (między Australią, Nową Zelandią i
Nową Kaledonią), ale obecnie chętnie sadzona na całym świecie. Z białych,
pierwszy zwrócił na nią uwagę kapitan Cook kiedy odkrywał Wyspę Norfolk.
Pojechałem z rana
poszukać tych zabronionych marae. Rzeczywiście, oba są używane. Oto główne z
nich (wyspowe? wioskowe?), z oznaczonymi miejscami dla każdego z obradujących:
Wódz (?) ma wyróżnione
siedzenie:
A prywatne,
rodzinne (rodowe?) marae wygląda tak:
z siedzeniem
dla szefa:
Wprowadzenie u nas tego typu siedzeń dobrze by wpłynęło na rzeczowość obrad wielu ciał społecznych.
Zaglądam jeszcze na plażę. Kraby przebrane za ślimaki obsiadły kawałek jakiegoś niezidentyfikowanego ścierwa:
Wczesnym
popołudniem lecę na Rarotongę. Nieoczekiwanie, w ostatniej chwili, każą mi zapłacić za posiłki
(Island Hopper już potwierdził, że były wliczone w moją opłatę, zobaczymy co z
tym będzie), ale dostałem kukańską koszulkę, biało-czerwony wieniec, girlandę z
liści i biało-czerwony wianek na głowę. Tu wszyscy są tak żegnani i wnętrze samolotu
przypomina oranżerię. Znowu byłem jedynym białym, ale za to do samolotu załadowano
dwie świńskie tusze. Zjawił się też nasz wczorajszy przewodnik, tym razem służbowo,
jest tutejszym policjantem, z Martinem z Australii (tym drugim turystą na
wyspie). Do maukańskich ciekawostek dodał jeszcze i to, że w jednej z jaskiń
nurkowano na głębokość ponad 80 metrów (z aparatami, oczywiście). Po starcie udało mi się sfotografować kawałek krętego brzegu nadmorskiego makatea, można również dostrzec zróżnicowanie ekosystemów wyspy:
Po przylocie natychmiast
wykupiłem dostęp do internetu.
Jutrzejszy dzień
spędzę na Rarotondze, samolot do Auckland mam dopiero późnym wieczorem. A tam
ma być chłodno i deszczowo przez cały tydzień. Ale ja już za 6 dni będę w domu!
Dan na Rarotondze,
28 sierpnia czasu lokalnego.
No proszę, araukaria... cały czas chodziło mi po głowie, że coś w te mańkę już gdzieś widziałem. Wspaniała, oszałamiająca przyroda. Ciekawe, co za owoc dzierży w dłoni ten pan ze zdjęcia? Fantastyczne te pnącza jaskiniowe. Co do wprowadzenia marae u nas, jestem za, choćby ze względów oszczędnościowych.
OdpowiedzUsuńTo owoc pandanusa, tego endemicznego; podobno inny ten owoc niż innych pandanusów.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń